CESARZOWA WIKTORIA W POZNANIU
Rok 1888 r. był szczególny dla Poznania i Cesarstwa Niemieckiego, którego miasto było częścią. W Niemczech rok ów nazwany został rokiem trzech cesarzy, a Poznań nawiedziła katastrofalna powódź. Kierując się współczuciem dla powodzian, cesarzowa Wiktoria, żona Fryderyka III, cesarza, który panował zaledwie 99 dni, odwiedziła Poznań.
Cesarzowa Wiktoria (1840 – 1901), pierworodna i ulubiona córka brytyjskiej królowej Wiktorii i jej ukochanego męża, księcia Alberta, miała szczęśliwe dzieciństwo i udane małżeństwo, niestety, jej nowa ojczyzna – Prusy, przyjęła się chłodno. Cesarzową Niemiec i królową Prus była zresztą bardzo krótko. W tym czasie odwiedziła Poznań, wzruszona losem ofiar powodzi. Nie wahała się opuścić w tym celu ukochanego męża, który był już umierający. Poznaniacy nie zapomnieli jej tego gestu.
Vicky i Fritz
Księżniczka Wiktoria urodziła się 21 listopada 1840 r. Rodzice początkowo byli rozczarowani faktem, że ich pierworodnym dzieckiem była córka, a nie syn, ale szybko zakochali się z dziewczynce. Mała Vicky, bo tak nazywali ją rodzice, szybko stała się oczkiem w głowie królowej Wiktorii i księcia-małżonka Alberta. Po śmierci Alberta w 1861 r., kiedy królowa pogrążyła się w żałobie i na kilka lat wycofała z życia publicznego, pierworodna córka była dla niej prawdziwy oparciem, nawet, jeśli mieszkała za granicą. Do dziś zachowało się kilka tysięcy listów, które pomiędzy sobą wymieniły.
Księżniczka odebrała staranne wykształcenie i okazała się bardzo inteligentnym dzieckiem. Szybko nauczyła się pisać i czytać, a także biegle władała francuskim i niemieckim. W 1851 r. poznała swego przyszłego męża, starszego od siebie o 9 lat księcia Fryderyka Hohenzollerna, który wraz z rodzicami przyjechał na otwarcie Wielkiej Wystawy Światowej do Londynu. Młodzi musieli bardzo szybko przypaść sobie do gustu, po już cztery lata później odbyły się ich zaręczyny w zamku Balmoral, podczas kolejnej wizyty księcia na Wyspach. Oficjalnie opinia publiczna została powiadomiona o tym fakcie dopiero dwa lata później. Ślub Vicky i Fritza odbył się 25 stycznia 1858 r. w Londynie.
Książę Fryderyk Hohenzollern (1831 – 1888) przyszedł na świat jako syn pruskiego następcy tronu, księcia Wilhelma, przyszłego króla Prus i pierwszego cesarza Niemiec. On również otrzymał staranne wykształcenie, jak przystało na członka rodziny panującej. Szczególnie pasjonowała go historia, archeologia i kultura antyku. Fryderyk, jako prawdziwy Prusak, interesował się wojskiem i to nie tylko w teorii, lecz również w praktyce. Odbył służbę wojskową podczas wojen Prus z Danią (1864), Austrią (1866) i Francją 1870 – 71. Książę doskonale znał sytuację panującą w Europie, poznał koronowane głowy Starego Kontynentu i czołowych polityków europejskich, zatem wydawał się wymarzonym władcą Prus. No właśnie, wydawał, bowiem istniał pewien szkopuł – książę od młodości wyznawał poglądy liberalne, które uległy spotęgowaniu po ślubie z Vicky. Jego konserwatywny ojciec Wilhelm I i kanclerz Otto von Bismarck, nie byli z tego zadowoleni. Nawet syn Vicky i Fryderyka, książę Wilhelm (przyszły Wilhelm II), także nie podzielał poglądów rodziców i znacznie lepiej dogadywał się z dziadkami, niż z rodzicami. Wkrótce małżonkowie znaleźli się w izolacji na dworze berlińskim. Na szczęcie, mieli sobie. Trzeba przyznać, że było to wyjątkowo zgodne i szczęśliwe małżeństwo.
Książe Fryderyk był szczerze zafascynowany Anglią i jej rozwiązaniami ustrojowymi. Być może snuł plany przyszłego sojuszu prusko-brytyjskiego. Niektórzy historycy i zwolennicy historii alternatywnej („co był było gdyby…”), sądzą, że gdyby Fryderykowi dane było żyć i panować dłużej, być może rzeczywiście udałoby się związać Niemcy i Wielką Brytanię sojuszem, co mogłoby zapobiec wybuchowi I wojny światowej lub też miałaby ona ograniczony zasięg. Historia jednak potoczyła się tak, jak się potoczyła. Na koniec trzeba jeszcze dodać, że o ile Fryderyk nie wzbudzał sympatii konserwatywnych kręgów niemieckich, a nawet własnego ojca i syna, to Wiktoria miała jeszcze gorzej. Ze względu na swą narodowość, budziła niechęć w swej nowej ojczyźnie. Mówiono o niej pogardliwie: „ta Angielka”. Jej sytuacja jeszcze bardziej pogorszyła się po śmierci Fryderyka. Wówczas została całkowicie odsunięta od dworu, a jej stosunki z synem stały się wyjątkowo chłodne. Jako cesarzowa-wdowa, zajęła się patronowaniem artystom, fundowaniem szkół i malowaniem.
Powódź w 1888 roku
Wczesna wiosna 1888 roku była jedną z najtragiczniejszych w dziejach Poznaniu. Do miasta docierały wieści o szybko rosnącym poziomie wody w Warcie. Wsie i miasteczka leżące poniżej Poznania, walczyły już z wielką wodą. Dla poznaniaków było oczywiste, że wkrótce i oni będą się zmagać z powodzią. 30 marca kulminacyjna fala dotarła do Poznania. Wodowskaz na moście Chwaliszewskim wskazał 6,85 metra. To właśnie Chwaliszewo, jedna z najbiedniejszych dzielnic Poznania, stało się pierwszą ofiarą fali powodziowej. Wielka woda dotarła na Śródkę, Garbary, plac Bernardyński, ulicę Strzelecką i Drogę Dębińską. Doszła nawet do kościoła Bożego Ciała. Wielka woda nie ominęła również Starego Rynku, gdzie stała przez tydzień. Najdłużej zalane było Chwaliszewo, bo tam woda utrzymała się na ulicach i w domach przez długie pięć tygodni. Ogółem woda wdarła się do 800 budynków, w których mieszkało 22 tys. ludzi. Ponad 2100 osób pozostało bez dachu nad głową. Konsekwencją powodzi była epidemia tyfusu. Świadectwem tamtego kataklizmu są tablice z zaznaczonym poziomem wody podczas powodzi, umieszczone m.in. w kościele Bożego Ciała i przy ulicy Długiej.
Rok później kolejna powódź nawiedziła miasto. Władze Poznania podjęły decyzję o budowie systemu przeciwpowodziowego, aby zapewnić miastu bezpieczeństwo w przyszłości. Zarządzono więc podwyższenie wałów przeciwpowodziowych i zasypanie tzw. „zgniłej Warty”. Tam gdzie ona niegdyś płynęła, wytyczono ulicę Mostową. Ponadto, skanalizowano Bogdankę i zasypano Grochowe Łąki. Wieści o poznańskiej powodzi odbiły się szerokim echem w całych Niemczech. Tknięta współczuciem dla powodzian, cesarzowa Wiktoria pozostawiła umierającego męża i wraz z następcą tronu, księciem Wilhelmem oraz córką, księżniczką Wiktorią, przyjechała do Poznania.
Wiktoria w Poznaniu
Wiktoria po raz pierwszy przybyła do Poznania w 1865 roku. Towarzyszyła wówczas mężowi. Tamta wizyta chyba jednak nie przypadła jej do gustu. W listach do matki wyznała, że nie rozumie dlaczego Polacy są niezadowoleni z rządów pruskich. Według niej, władza Prus oznaczała podniesienie cywilizacyjne i kulturowe Prowincji Poznańskiej. Wprawdzie spodziewała się zobaczyć ubogie wsie, pełne rozwalających się chałup, zamieszkanych przez obdartych chłopów oraz brudny i zaniedbany Poznań, a ujrzała czyste, zadbane wioski, a i sam Poznań chyba zrobił na niej nienajgorsze wrażenie. Porządek, jaki zastała w Prowincji to, według niej, skutek dobroczynnych rządów pruskich. Uważała ponadto, że warstwy niższe i średnie zadowolone są z przynależności do królestwa pruskiego, a „elementem wywrotowym” byli jedynie arystokraci i duchowieństwo katolickie. Zbulwersowana pisała do matki, że wraz z mężem została „zbojkotowana” przez polską arystokrację.
Kiedy Wiktoria przyjechał do Poznania 9 kwietnia 1888 r., była cesarzową Niemiec zaledwie od miesiąca. Polskie gazety relacjonujące to wydarzenie, wyrażały wdzięczność i podkreślały poświęcenie monarchini, która zdecydowała się zostawić ciężko chorego męża, aby okazać wsparcie powodzianom. Polacy umieją należycie ocenić ten krok szlachetny, potrafią być wdzięcznymi za ten dowód współczucia. To też dostojną Cesarzową gorącem i wdzięcznem witamy sercem i życzymy Jej jak najdłuższego wraz z Najdostojniejszym Małżonkiem panowania, pełni nadziei, że i nadal otaczać nas będą tą samą opieką, że i my tak bliskimi będziemy Ich sercu, jak reszta poddanych.
Cesarzowa przyjechała do Poznaniu pociągiem specjalnym o 12.30. Następnie odwiedziła szkołę dla chłopców przy ulicy Święty Marcin 65 (późniejsza filia Biblioteki Raczyńskich), gdzie zakwaterowano powodzian, którzy stracili dach nad głową. Później zobaczyła, jakie spustoszenia uczyniła powódź na Chwaliszewie. Przejazd cesarzowej wraz z dziećmi przez miasto, wzbudzała entuzjazm mieszkańców i to zarówno Polaków jak i Niemców. W przeciwieństwie do 1865 r., tym razem polska arystokracja nie zbojkotowała Wiktorii. „Orędownik”, pisał, że hrabina Maria Kwilecka wręczyła cesarzowej bukiet fiołków. Najjaśniejsza Pani zaszczyciła też rozmową hrabinę Skórzewską i panie Łąckie. Ponadto, przy przedstawianiu obywatelstwa zaszczyciła swą rozmową pp. hr. Ponińskiego z Wrześni, hr. Mycielskiego z Kobylepola, p. Cegielskiego i dr. Łebińskiego z Poznania. Dr. Łebińskiemu raczyła powiedzieć, że rząd z pewnością da zapomogę na wsparcie powodzian. Wiktoria spotkała się także z arcybiskupem poznańskim i gnieźnieńskim, ks. Juliusem Dinderem oraz biskupem pomocniczym, ks. Edwardem Likowskim. Jeszcze tego samego dnia, Wiktoria wraz z towarzyszącymi jej dziećmi: Wilhelmem i Wiktorią, opuściła Poznań. Oby przyjazd Najjaśniejszej Pani do stolicy Wielkopolski i serdeczne przyjęcie, jakiego doznała od całej ludności, był zapowiedzią lepszej i swobodniejszej doli i całkowitego spełnienia się cesarskiego orędzia: „Wszyscy poddani są równie bliscy sercu mojemu”.
Trwałą pamiątką wizyty Wiktorii w Poznaniu, jest grupa rzeźbiarska Uwolnienie Andromedy przez Perseusza, wykonana w 1891 r., mająca stanowić początkowo element fontanny. Pierwotnie rzeźba stała na placu Cyryla Ratajskiego. W 1956 r. przeniesiono ją do Parku Wilsona, gdzie stoi po dziś dzień. Monument uniknął losu innych pomników pruskich zniszczonych w 1919 r., ze względu na swą apolityczność i duże walory artystyczne.
Polacy w Poznaniu potrafili docenić gest cesarzowej i nie ma powodu wątpić w autentyczne dowody radości i wdzięczności, z jaką spotkała się jej wizyta w Poznaniu. Z nowymi rządami wiązano nadzieję na polepszenie doli Polaków i zmniejszenie ucisku germanizacyjnego. Niestety, nadzieje te szybko się rozwiały. Cesarz Fryderyk III zmarł 15 czerwca 1888 r. Na tron Niemiec wstąpił Wilhelm II, który rozwiał wszelkie nadzieje na zmiany. Pewną ulgą dla Polaków była dymisja znienawidzonego Bismarcka w marcu 1890 r.
Źródło:
„Dziennik Poznański”, 10.04.1888, R. 30, nr 83.
„Kurier Poznański”, 10.04.1888, R. 17, nr 83.
„Orędownik”, 11.04.1888, R. 18, nr 84.
M. Misztal, Królowa Wiktoria, Wrocław 2010.