ZIEMIA ŚWIĘTA 2017. I DZIŚ MOŻNA BY ZAPŁAKAĆ NAD JEROZOLIMĄ…
W ormiańskiej dzielnicy starej Jerozolimy kupuję małą, kolorową, ormiańska miseczkę. A potem siadam w kafejce, przy wystawionym na zewnątrz stoliku, popijam kawę i oglądam spacerujących po staraj Jerozolimie ludzi. Turystów, ale też i stałych mieszkańców. Arabów, Ormian, czy ortodoksyjnych Żydów.
Ta atmosfera tworzy naprawdę niezwykły klimat. Można by się zanurzyć w nim naprawdę na wiele godzin. Ten dzień rozpoczynamy od Góry Oliwnej. Rzeczywiście. Kiedy się na nią wjedzie, widać wspaniały widok na Jerozolimę. Na stare mury. I na ważne miejsca dla wielu religii. Zwłaszcza dla nas katolików. Widok jest imponujący. Ksiądz Łukasz spokojnie i niezwykle szczegółowo, z wielką kompetencją, opowiada nam o tym, co gdzie się znajduje. Porównuje to z zapisem Pisma Świętego. Teraz wiele rzeczy, o których wielokrotnie słyszeliśmy w kościołach, jest dla nas o wiele jaśniejszych.
Największe wrażenie robi na mnie Bazylika Agonii. Tutaj mamy Mszę świętą, a przed ołtarzem mamy fragment skały, na której Jezus modlił się w Ogrójcu. Przyznam szczerze, że tu czuję się podobnie, jak w Nazarecie. Potem zwiedzamy kolejne bazyliki. Niestety, kościół Wniebowstąpienia jest zamknięty. W nocy ktoś spowodował w nim niewielki pożar i policja izraelska nie pozwala nam wejść do środka. Jednemu z członków naszej grupy udaje się tylko zrobić niewielkie zdjęcie. Potem kolejne świątynie. Kościół Pater Noster, w którym modlitwę Ojcze Nasz odnajdujemy w nieskończonej wręcz ilości języków W tym także po polsku. Potem kościół Dominus Flevit, czyli kościół Pana płaczącego nad Jerozolimą. Rzeczywiście, z tego miejsca Chrystus widział ją całą, nawet dziś nie trudno tu uronić łzę wzruszenia...
Potem Syjon Chrześcijański, a wśród jego zabytków kościół świętego Piotra od Koguta i Bazylika Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Najważniejszym punktem Syjonu Chrześcijańskiego jest jednak Wieczernik. Przyznam szczerze – tu jestem najbardziej rozczarowany. Przecież jest to miejsce ustanowienia wielu sakramentów, bo i Eucharystii i kapłaństwa i spowiedzi i wreszcie bierzmowania, które nastąpiło wraz z zesłaniem Ducha Świętego. Tu - w pewnym sensie - urodził się Kościół. Tymczasem wchodzimy do pustej sali i jedynym elementem, który się tu wyróżnia jest muzułmańska wnęka, w stronę której modlili się kiedyś wyznawcy Allaha. Miejsce to jest dziś pod zarządem izraelskim i nie jest dobrze utrzymane. Wygląda jak jakiś magazyn, z którego niedawno i pośpiesznie usunięto składowisko jakichś zbędnych rzeczy. Nie wiem jak dla innych uczestników, ale dla mnie jest to bardzo przykre.... Wreszcie ostatni punkt dzisiejszego dnia. Ściana Płaczu, czy też jak mówią Żydzi Ściana Zachodnia. Przyznam szczerze, że robi na mnie wielkie wrażenie. Kiedy robię sobie przy niej zdjęcie, a następnie wrzucam je na Facebook, pojawiają się krytyczne komentarze moich znajomych, tradycjonalistów. Że oto w pewien sposób oddaję część świętemu miejscu judaizmu.
Ale czyż nie jest to także dla nas miejsce święte? Przecież to tu, w tej świątyni, przed kawałkiem której dziś stoję, Chrystus został ofiarowany. To tu starzec Symeon wziął go w objęcia i błogosławił. To tu jego rodzice znaleźli go w wieku lat 12, i to wreszcie, z tej świątyni, podczas swojej publicznej działalności, wyrzucał kupców. Dlaczego więc się na to oburzać? Osobną sprawą jest obserwowanie modlących się pod ścianą Żydów. Kiedy wchodzę na plac przed tą ścianą natykam się na siedzącego na plastikowym krzesełku starego człowieka. Pobożnego, ortodoksyjnego Żyda. Musi tu naprawdę spędzać wiele godzin, bo widać, że jest z tym miejscem zżyty, a jego wzrok emanuje jakimś dziwnym spokojem. Spokojem ludzi pobożnych, których spotykamy przecież w wielu religiach... Ten spokój jest dla mnie zastanawiający... Kwestia druga. Podchodzący do ściany Żydzi wpierw oblewają ręce. Używają do tego specyficznego kubka z trzema uszami. Inne ucho chwytają ręką jeszcze nie obmytą, a inne tą, którą już obmyli. Nieodparcie nasuwa mi się Chrystusowe napomnienie faryzeuszy, którzy dbają o zewnętrzną czystość kubka i misy, a ich wnętrze dalekie jest od tej zewnętrznej czystości.
I kwestia trzecia. Ściana Płaczu podzielona jest na część dostępną dla kobiet i dla mężczyzn. Przy męskiej części znajduje się biblioteka, gdzie pobożni wyznawcy judaizmu mogą korzystać z różnych ksiąg i modlitewników. Kiedy tam wchodzę, czuję się jak w filmie, bo oto pewnie ze setka ortodoksyjnych Żydów, modli się gorliwie, wszyscy kołysząc się na wszystkie możliwe strony. Coś takiego widziane na żywo robi naprawdę spore wrażenie. Tego dnia zostaje nam sporo czasu, a więc dla mnie moment jeden z najważniejszych w każdej zagranicznej eskapadzie. W ormiańskiej dzielnicy starej Jerozolimy kupuję małą, kolorową, ormiańska miseczkę. A potem siadam w kafejce, przy wystawionym na zewnątrz stoliku, popijam kawę i oglądam spacerujących po staraj Jerozolimie ludzi. Turystów, ale też i stałych mieszkańców. Arabów, Ormian, czy ortodoksyjnych Żydów. Ta atmosfera tworzy naprawdę niezwykły klimat. Można by się zanurzyć w nim naprawdę na wiele godzin. Ale ja mam tylko godzinę. Trzeba wracać do hotelu. Jutro następny dzień...
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl