WEHIKUŁ CZASU, CZYLI POZNAŃ A.D. 1810, CZĘŚĆ 1
Zapraszam dziś na kolejną wyprawę wehikułem czasu w przeszłość Poznania. Tym razem będzie to rok 1810.
Tym Czytelnikom, którzy nie śledzą na bieżąco „Wehikułu Czasu”, albo dopiero od niedawno czytają „Poznańskie Historie” wyjaśnię, że w każdym kolejnym odcinku tego cyklu, najpierw przedstawiam w skrócie najważniejsze wydarzenia polityczne, kulturalne i społeczne świata, Polski i Poznania w interesującym nas roku, a później przekazuję streszczenia rozmów z kilkoma historycznymi, bądź fikcyjnymi postaciami, z którym spotykam się podczas podróży wehikułem czasu. Zaczynajmy zatem.
Świat w 1810 r.
Znaleźliśmy się w centrum wydarzeń, które przeszły do historii jako epoka napoleońska. Napoleon, geniusz wojenny, człowiek o niespożytej energii i wielkich ambicjach, jest prawdziwym władcą większej części Europy. Sześć lat wcześniej koronował się na cesarza Francuzów, ale nawet to nie zaspokoiło jego ambicji. Na tronach wielu europejskich krajów osadził swoich braci i zaufanych dowódców, a teraz marzy o założeniu dynastii. Jego dotychczasowa małżonka Józefina de Beauharnais nie mogła dać mu potomka więc rozwiódł się z nią i pojął za żonę arcyksiężniczkę Marię Ludwikę, córkę swego wroga, cesarza Austrii Franciszka II, która wkrótce urodziła mu syna, Napoleona II, zwanego „Orlątkiem”. Małżeństwo z Józefiną a później z Marią Ludwiką nie przeszkodziło cesarzowi w licznych miłostkach. Polaków najbardziej interesował jego romans z Marią Walewską, którego owocem był Aleksander Walewski, urodzony właśnie w 1810 r. W przyszłości zrobi on karierę jako dyplomata i minister spraw zagranicznych Francji. Póki co Napoleon, zajęty jest wojną w Hiszpanii, gdzie walczyli także polscy żołnierze.
Rok 1810 r. okazał się być przełomowy dla Szwecji. W tym roku król Karol XIII adoptował francuskiego marszałka Jeana Baptiste Bernadotte, który w 1818 r. zostanie królem Szwecji jako Karol XIV Jan i założy dynastię, która panuje w Szwecji do dzisiaj. Co ciekawe, tan dawny oficer rewolucyjny, już jako król, okazał się zagorzałym konserwatystą. Ponoć gdy zmarł, służący przygotowujący ciało króla do pogrzebu, odnaleźli wytatuowany na jego skórze napis „śmierć królom!”.
Na angielskim tronie panuje od 1760 roku (!) niezrównoważony psychicznie król Jerzy III. Pozostanie on na brytyjskim tronie do aż do 1820 r., choć nie będzie miał najmniejszego wpływu na politykę Zjednoczonego Królestwa. Zarówno ten monarcha, jak i jego bezpośredni następcy, przyczynili się do obniżenia autorytetu monarchii angielskiej. Prestiż tronu przyniesie dopiero panowanie królowej Wiktorii. W Austrii panuje wspomniany już Franciszek II, który dwa lata wcześniej mianował ultrakonserwatywnego polityka Klemensa Lothara Metternicha ministrem spraw zagranicznych cesarstwa. Będzie on dzierżył ster polityki austriackiej aż do 1848 r., stając się synonimem reakcji i walki ze wszelkimi przejawami liberalizmu. Był tak przywiązany do tradycji i nienawidził zmian, że smuciły go nawet zmiany pór roku. Był przy tym człowiekiem o wielkiej inteligencji i uroku osobistym. Nawet jego żona twierdziła, że nie wyobraża sobie, aby jakakolwiek kobieta mogłaby oprzeć się jej mężowi.
Na brak powodzenia u kobiet nie narzekał również car Rosji Aleksander I. Był przy tym jednym z najbardziej tajemniczych i skrytych władców tego kraju. Nawet jego śmierć owiana jest tajemnicą. W młodości uważał się za liberała i ponoć do końca życia twierdził, że jest republikaninem, co nie przeszkadzało mu prowadzić raczej reakcyjnej polityki. Tych, którzy chcieliby lepiej poznać Rosję w tym czasie, odsyłam do Wojny i pokoju Lwa Tołstoja.
Ważne wydarzenia dzieją się po drugiej stronie Atlantyku. Wykorzystując zaangażowanie Hiszpanii i Portugalii w wojny z Napoleonem, mieszkańcy kolonii należących do tych krajów w Ameryce Południowej i Środkowej, chwytają za broń i rozpoczynają walkę o niepodległość kontynentu. Walki potrwają jeszcze kilka lat, ale ostatecznie dawne kolonie uzyskają niepodległość kładąc kres imperium kolonialnemu krajów półwyspu Iberyjskiego. Nie udało im się jednak stworzyć Stanów Zjednoczonych Ameryki Południowej, o czym marzył „El Libertador” Simon Bolivar i kontynent ten podzieli się na szereg mniejszych i większych państw.
Napoleon nadaje konstytucję Księstwu Warszawskiemu,
Kultura i sztuka w 1810 roku
W sztuce, architekturze i muzyce panuje klasycyzm. W literaturze klasycyzm rywalizuje z sentymentalizmem, a w modzie obowiązuje styl zwany „empire”, czyli styl cesarski. Klasycyzm odwoływał się do kultury starożytnych Greków i Rzymian. O klasycyzmie pisałem już w poprzednim odcinku „Wehikułu Czasu”, dodam tylko, że w malarstwie tego okresu dominują sceny mitologiczne, portrety, ważne wydarzenia zarówno z dziejów starożytnych, jak i współczesnych. Malarstwo klasycystyczne cechuje wzniosłość, powaga, chłodny koloryt, spokój i oszczędność wyrazu. Do najważniejszych malarzy tego okresu należy, opisany już w poprzednim odcinku, Jacques-Louis David oraz inny Francuz, Jean-Auguste-Dominique Ingres. W rzeźbie również dominują sceny mitologiczne i rzeźby wybitnych postaci wzorowane są na pomnikach bohaterów starożytności. Do najwybitniejszych rzeźbiarzy tego czasu należą: Włoch Antoni Canova i Duńczyk Bertel Thorvaldsen.
Styl zwany „empire” dotyczył z kolei głównie sztuki użytkowej i mody. Kobiety zrezygnowały z obszernych sukien i peruk na rzecz prostych, długich, wydekoltowanych sukienek, mających podkreślać figurę, wdzięk i kobiecość. Kobiece ubrania, wykonane z delikatnych tkanin, nawiązywały do strojów noszonych w starożytności. Panowie zakładali czarne, obcisłe fraki, białe koszule, szerokie chusty na szyję i obcisłe, jedwabne pantalony do kolan, a od kolan – pończochy lub po prostu spodnie. Centrum mody kobiecej dalej stanowił Paryż, ale dla eleganckich panów prawdziwą Mekką mody męskiej stawał się Londyn.
W literaturze trwała rywalizacja pomiędzy klasycyzmem a sentymentalizmem. Pisarze sentymentalni zwracali uwagę na uczucia człowieka, jego wnętrze i postulowali powrót do natury. Sentymentalizm stanowił zapowiedź romantyzmu. Wiele można napisać o literaturze tego okresu. Wspomnę jedynie o dwójce pisarzy rodem z Wysp Brytyjskich. Pierwsze kroki w literaturze stawiał szkocki pisarz Walter Scott, choć najlepsze powieści miał jeszcze przed sobą. Scotta można traktować jako ojca nowożytnej powieści historycznej, a do jego stylu nawiązywało wielu późniejszych pisarzy, jak choćby Aleksander Dumas-ojciec. Scott uważał się na pisarza powieści rozrywkowych dla mas, stąd często pisał pod pseudonimem. W jego powieściach główne role odgrywają postacie fikcyjne, których przygody rozgrywają się na tle wydarzeń historycznych. Postacie historyczne znajdują się z reguły na drugim planie. W omawianych czasach za pióro chwyta także Jane Austen, której powieści ukazują blaski i cienie angielskiego społeczeństwa początków XIX w. Rok po naszej wizycie, ukaże się jej pierwsza książka Rozważna i romantyczna a w 1813 r. najlepsza (moim zdaniem) powieść tej pisarki, Duma i uprzedzenie.
W muzyce dominuje Ludwig van Beethoven, ostatni z trzech „klasyków wiedeńskich”. Pozostali dwaj, to nieżyjący już wówczas Wolfgang Amadeusz Mozart i Joseph Haydn. W 1810 r. Beethoven komponuje jeden ze swoich najsłynniejszych utworów - miniaturę fortepianową Dla Elizy. Twórczość Beethovena, zwłaszcza jego późniejsze utwory, stanowią już zapowiedź romantyzmu. W omawianym 1810 r. urodziło się dwóch wybitnych kompozytorów romantycznych: Fryderyk Chopin i Robert Schumann.
Księstwo Warszawskie
„Małe państwo wielkich nadziei”, tak obrazowo scharakteryzowała Księstwo Warszawskie profesor Barbara Grochulska. Państwo utworzono na mocy traktatu pokojowego z Tylży, podpisanego przez Napoleona i cara Aleksandra. W skład tego kadłubowego państewka weszły ziemie drugiego i trzeciego zaboru pruskiego, z wyjątkiem obwodu białostockiego, podarowanego Rosji przez Francję. W 1809 r. po zwycięskiej wojnie w Austrią, przyłączono do księstwa ziemie trzeciego zaboru austriackiego. Księstwo było oficjalnie niezależne, ale w istocie podporządkowane było Francji. Na jego terytorium obowiązywał Kodeks Cywilny Napoleona, a jego konstytucja była wzorowana na francuskiej. Władcą państwa był król Saksonii Fryderyk August I, wnuk Augusta III Sasa, którego potomkom Konstytucja 3 Maja gwarantowała następstwo tronu w Polsce. Księstwo nie spełniło nadziei Polaków, którzy nie szczędzili krwi na polach walk całej Europy, ale nie doczekali się wyzwolenia wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej. Kres Księstwu Warszawskiemu położył kongres wiedeński, choć samo państewko już w 1813 r. dostało się pod okupację rosyjską. Poznań był stolicą jednego z sześciu departamentów Księstwa Warszawskiego.
Poznań w roku 1810
Poznań w ciągu trzynastu lat, kiedy rządzili w nim Prusacy, czyli w latach 1793 – 1806, przeżył największą przemianę swego układu przestrzennego od czasów lokacji z 1253 r. Władze pruskie powiększyły jego terytorium, likwidując stare mury miejskie, przyłączając osady podmiejskie i miasteczka tworzące niegdyś aglomerację poznańską, jak: Chwaliszewo, Śródka, Święty Marcin, Święty Wojciech, Ostrów Tumski z Zagórzem, Ostrówek, Wenetowo, Muszą Górę, Zawady, Komandorię, itd. Prusacy zbudowali tzw. górne miasto mające stanowić konkurencję dla Starego Rynku. Nowe centrum zbudowano w oparciu o plac Wilhelma (ob. plac Wolności) i ul. Wilhelmowską (ob. Aleje Marcinkowskiego). Wytyczono też nowe ulice (Podgórną i obecne: 23 Lutego i Solną), place - Królewski (ob. Cyryla Ratajskiego) i Sapieżyński (ob. Wielkopolski). Stare ulice zostały powiększone i uregulowane (Garbary). Na placu Wilhelmowski stanął budynek teatru miejskiego, na miejsku którego stoi dziś Arkadia. Kolejną okazją do dalszej przebudowy Poznania był wielki pożar miasta z 1803 r., który zniszczył dawną dzielnicę żydowską. Żydzi od tej pory mogli osiedlać się także w innych rejonach miasta.
Ostrów Tumski, mal. Carlo Alberti (1798 r.),
Niestety, podczas przebudowy Poznania Prusacy nie wahali się rozebrać wielu starych i cennych budowli, znajdujących się często w opłakanym stanie. Z krajobrazu miasta bezpowrotnie zniknęło wiele kościołów mających jeszcze średniowieczną metrykę. Rozebrano m.in. ruiny starej fary, kościół św. Mikołaja na Zagórzu, kościół św. Krzyża w rejonie obecnego placu Wiosny Ludów, dwa chwaliszewskie kościoły: św. Barbary i św. Wawrzyńca oraz św. Sebastiana na Piotrowie. Prusacy nie mieli szacunku dla zabytków polskiego Poznania. Najbardziej reprezentacyjnym budynkiem w mieście było dawne kolegium jezuickie, zwane pałacem poznańskim. Zatrzymał się w nim car Aleksander I podczas krótkiego pobytu w mieście w 1805 r. Przez trzy tygodnie mieszkał w nim Napoleon pod koniec 1806 r.
Dawny Teatr Miejski na Placu Wilhelma (Wolności),
Generał „Amilkar”
Pierwszą osobą, z którą się zetknąłem podczas mojej wędrówki po Poznaniu w 1810 r. był nie kto inny, jak sam generał Antoni „Amilkar” Kosiński. Była to postać niezwykła. Urodził się na ziemi drohickiej w 1769 r., a wiec był rówieśnikiem Napoleona. W dzieciństwie myślał o wstąpieniu do zakonu pijarów, w których szkole się kształcił, ale wkrótce poczuł pociąg do wojaczki. Na okazję nie musiał długo czekać, bo rychło wybuchła insurekcja kościuszkowska, do której się przyłączył. Po jej upadku przedostał się do Francji, chcąc walczyć w szeregach armii francuskiej. Aby zdobyć obywatelstwo republiki, służył przez kilka lat na okręcie kaperskim, gdzie zgodnie z rewolucyjną modą na antycznych bohaterów, przybrał sobie przydomek „Amilkar” na cześć jednego z wodzów kartagińskich (w historii Kartaginy zapisało się wielu Hamilkarów). Następnie walnie przyczynił się do utworzenia Legionów Polskich we Włoszech, ale po kilku latach służby, już jako generał, poprosił o dymisję. Na wieść o wysłaniu części legionistów na San Domingo, zamierzał przejść na służbę rosyjską, ale wkrótce poniechał tego zamiaru. Później ponownie przywdział mundur, walcząc przeciw Prusom w latach 1806 – 1807 oraz przeciwko Austrii. Dał się poznać jako zdolny i odważny oficer, ale także jak człowiek chorobliwie ambitny, drażliwy i mściwy, a przy tym nie stroniący od intryg.
Gen. Antoni "Amilkar" Kosiński,
W chwili, kiedy do spotykam w Poznaniu, jest chwilowo bez zajęcia, za to gospodaruje na wydzierżawionym majątku Starołęka pod Poznaniem. Rok po naszym spotkaniu, ożeni się z pruską arystokratką Adelajdą von Keyserling. W posagu otrzymał dobra w Targowej Górce.
Antoni „Amilkar” Kosiński. Nie wiem, skąd acan pochodzisz, ale skoroś ciekawy i chcesz poznać koleje życia mojego, to słuchaj. Teraz mamy w kraju naszym czas pokoju, choć sądzić należy, że nie długo on potrwa. Cesarz długo bez wojaczki nie wysiedzi, choć teraz z Anglikami w Hiszpanii wojuje, ale on woli wielkie bitwy z wielkimi armiami toczyć, a Hiszpanie i Anglicy to dla niego fraszka. Poznałem go wiele lat temu, gdy był jeszcze zaledwie jenerałem. Wówczas to Dąbrowski, który po prawdzie po polsku ledwie mówił, ale dla ojczyzny wiele poświęcić potrafił, zamierzył legijony z polskich jeńców z austriackiej armii tworzyć i do walki z tymiż użyć. Bonapartemu niezbyt ten koncept do gustu przypadł, bo choć radby więcej żołnierzy pod swoimi rozkazami mieć, ale Dąbrowskiego nie znał, a ten go jakoś do siebie przekonać nie potrafił. Dąbrowski już poddać się był gotowy, ale do mnie przyszedł po protekcyję. Ja, nie chwaląc się, przyjaciół wielu tam miałem i o poparcie dla legijonów się wystarałem. Tedy formacje te powstały, ale cóż z tego. Bonaparte po paru latach pokój z austriackim cesarzem zrobił, a później najlepszych z żołnierzy naszych za morze wysłał. Nie mogłem tego ścierpieć i wypowiedziałem służbę. Z jeneralskimi szlifami wróciłem do kraju. Spokój długo nie trwał, a Napoleon będąc już cesarzem, Prusaków pobił i na ziemie nasze wkroczył. Roiliśmy sobie, że kraj nasz z ruin podniesie, a ten tylko księstwo robił, choć zawsześmy królestwem bywali. Za dawne zasługi spodziewałem się wiele, ale cesarz widać o nich zapomniał i tego fircyka Poniatowskiego wodzem naczelnym uczynił. Więcej się on balami i kobietami zajmował się nić wojaczką. Dość, że nie tylko mnie ale i Dąbrowskiego pominął. Da Bóg pokaże jeszcze żem sroce spod ogon nie wyfrunął i wiele jeszcze dokonać mogę. No bywajcie panie. Czas na mnie.
Ciąg dalszy nastąpi…