SEJM DZIELNICOWY W POZNANIU
3 grudnia 1918 r. zebrał się w Poznaniu Sejm Dzielnicowy który zgromadził delegatów reprezentujących ludność polską z całego zaboru pruskiego i ośrodków emigracji zarobkowej byłego Cesarstwa Niemieckiego. Sejm obradował do 5 grudnia, a więc zaledwie 3 dni, ale jego owocem było wezwanie do przyłączenia ziem zabranych niegdyś przez Prusy, do odradzającej się Polski.
11 listopada 1918 roku Niemcy, przez które przetaczała się fala rewolucji, podpisały zawieszenie broni. W Warszawie tego samego dnia, Józef Piłsudski objął władzę nad tworzącym się wojskiem polskim i dzień ten, jak wszyscy wiemy, uważany jest za datę odzyskania przez Polskę niepodległości. Niemcom nakazano wycofać wojska z terytoriów podbitych podczas działań wojennych z lat 1914 – 18, nie dotyczyło to jednak ziem należących do Niemiec w chwili wybuchu wojny, a więc obszaru zaboru pruskiego. Wywołało to rozgoryczenie Polaków zamieszkujących te ziemie. Polscy działacze niepodległościowi nie zamierzali jednak zgadzać się na pozostawienie Wielkopolski dalej pod rządami niemieckimi. Pozostawało jednak pytanie: czekamy na konferencję pokojową i rozstrzygnięcie metodami politycznymi, czy chwytamy za broń i korzystając z osłabienia Niemiec, tworzymy fakty dokonane?
W Poznaniu ukształtowała się stopniowo trójwładza. Formalnie, władzę w mieście sprawowało zrewoltowane wojsko niemieckie, poprzez Wydział Wykonawczy Rad Robotników i Żołnierzy. Polacy mieli przewagę w Radzie Robotników, a Niemcy w Radzie Żołnierzy. 13 listopada Polacy dokonali tzw. „zamachu na ratusz” i przejęli władzę w obu radach. Jednocześnie, od 1916 roku działał w Poznaniu konspiracyjny Centralny Komitet Obywatelski, który 11 listopada ujawnił się jako Naczelna Rada Ludowa. Tego samego dnia, zmuszono do ustąpienia niemieckiego nadburmistrza Ernsta Wilmsa, a nowym nadburmistrzem został Polak, Jarogniew Drwęski, który objął urząd 19 listopada. 12 listopada Komisariat Naczelnej Rady Ludowej z ks. Stanisławem Adamskim, Wojciechem Korfantym i Adamem Poszwińskim, dążył do przejęcia kierownictwa nad całokształtem polskich działań w zaborze pruskim.
Kierownictwo NRL opowiadała się za działaniami na rzecz przyłączenia ziem zaboru pruskiego do Polski, ale na drodze dyplomatycznej. Póki co uznano, że dopóki przyszła konferencja pokojowa nie zebrała się, Wielkopolska i inne ziemie zaboru pruskiego należą do Niemiec. Główna odpowiedzialność za reprezentowanie interesów polskich w Paryżu spoczywać miała na Komitecie Narodowym Polskim, utworzonym w 1917 roku, na czele którego stał Roman Dmowski. NRL i KNP odnosili się z nieufnością do Józefa Piłsudskiego i rządu Jędrzeja Moraczewskiego. Prócz tego, funkcjonowała dalej stara administracja niemiecka i stare władze wojskowe. W lutym 1918 roku powstała Polska Organizacja Wojskowa zaboru pruskiego, której członkowie utrzymywali kontakty z piłsudczykami i gromadzili broń, przygotowując się do walki zbrojnej. Przyszłe wojsko powstańcze tworzyć mieli dezerterzy z armii niemieckiej i młodzież z Towarzystwa Gimnastycznego Sokół oraz skauci. Na czele POWzb stał Wincenty Wierzejewski.
Wojciech Korfanty
14 listopada Komisariat NRL ogłosił odezwę programową, w której zapowiadano zwołanie sejmu dzielnicowego do Poznania, na który mieli zjechać delegaci ze wszystkich ziem zaboru pruskiego oraz największych skupisk Polonii w byłym cesarstwie niemieckim. Władze niemieckie zgodziły się na zwołanie tego zjazdu, pod warunkiem jednak, że jego uczestnicy nie będą domagać się oderwania żadnego obszaru od Niemiec. Jednym z najważniejszych powodów dla którego zdecydowano się zwołać zgromadzenia przedstawicieli wszystkich Polaków w Niemczech, było dążenie kierownictwa Naczelnej Rady Ludowej do zdobycia mandatu do reprezentowania interesów polskich w Niemczech i pozyskanie jak najszerszego kręgu społeczeństwa polskiego.
Wybory delegatów na sejm odbywały się przez całą drugą połowę listopada. Nakazano ich wybrać przed 1 grudnia. Wydano specjalną uchwałę określającą sposób wyboru delegatów na sejm. Wybory miały być powszechne, tzn. mogli głosować wszyscy Polacy, którzy ukończyli dwudziesty rok życia, ale co najważniejsze i najciekawsze, bierne i czynne prawo wyborcze po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu, przyznano kobietom. Pamiętajmy, że w owych czasach w Europie, prawo wyborcze dla kobiet było jeszcze raczej ideą niż praktyką. Wybory były także bezpośrednie, co znaczy, że głosować należało wyłącznie osobiście i równe, bo każdy bo każdy wyborca dysponował jednym głosem i uczestniczył w wyborach na równych zasadach. Jednego delegata miało wybierać ok. 2,5 tys. Polaków w danym okręgu. Kandydatów na posłów zgłaszały komitety wyborcze, a głosowanie odbywało się jawnie, przez aklamację.
Władysław Seyda
Trudno jest dokładnie określić liczbę i pełną listę wybranych delegatów na Sejm Dzielnicowy. Archiwa Naczelnej Rady Ludowej odnoszące się do Sejmu, nie dotrwały do naszych czasów. Według najbardziej prawdopodobnych badań, wybrano 1398 posłów, w tym 526 z Wielkopolski, 262 z Prus Królewskich (Pomorze Wschodnie czyli Pomorze Gdańskie), 47 z Prus Książęcych (Warmia i Mazury), 430 ze Śląska i 133 spośród Polonii zamieszkującej różne obszary Niemiec, głównie z Hesji i Westfalii. Wśród posłów wybranych na Sejm Dzielnicowy, znalazło się 129 kobiet. Sama akcja wyborcza do sejmu była największą manifestacją patriotyczną od czasów napoleońskich. Niemcy przyglądali się tej akcji z bezradną wściekłością. Nie mogli jednak nic zrobić. Każda próba przeciwstawiania wyborom do Sejmu, skończyłaby się wybuchem powstania, a tego w ówczesnej sytuacji politycznej, władze niemieckie sobie nie życzyły.
25 listopada Komisariat Naczelnej Rady Ludowej opracował porządek obrad i zdecydował, że Sejm Dzielnicowy będzie obradował trzy dni, od 3 do 5 grudnia. Powołano też komisję kwaterunkową, która miała za zadanie przygotować 1200 miejsc dla delegatów w mieszkaniach na terenie miasta. Zaapelowano też do poznaniaków o huczne powitane uczestników, przyozdobienie mieszkań i domów proporcami i symbolami narodowymi. Nie da się niestety dokładnie ustalić liczby delegatów, którzy przybyli do Poznania. Ustalenia świadków i późniejsze badania historyków wskazują na liczbę od 1100 do 1600 uczestników Sejmu Dzielnicowego. W obradach nie uczestniczyli jednak wyłącznie delegaci wybrani w wyborach, lecz także komisarze NRL, przedstawiciele ugrupowań politycznych i inni.
Na miejsce obrad wyznaczono nieistniejącą już, tzw. dużą salę Lamberta, przylegającą do budynku kina Apollo. Obrady rozpoczęła msza św. odprawiona w farze, którą odprawił arcybiskup gnieźnieński i poznański, późniejszy kardynał Edmund Dalbor. Po mszy delegaci udali się w uroczystym pochodzie przez Stary Rynek, ulicę Nową (ob. Paderewskiego), dalej Alejami Marcinkowskiego, Świętym Marcinem i Piekarami na miejsce obrad. Do delegatów przyłączyli się mieszkańcy miasta, wznosząc okrzyki radości i śpiewając pieśni patriotyczne. Dzień ten zdecydowanie należał do polskich mieszkańców Poznania. Niemców nie było widać na ulicach, podobnie jak wojska i policji.
Kino Apollo - miejsce obrad Sejmu Dzielnicowego.
Sejm zebrał się na trzech posiedzeniach plenarnych, a więc po jednym każdego dnia. Obrady otworzył prezes Koła Polskiego w niemieckim parlamencie, Władysław Seyda. Dokonano wyboru prezydium Sejmu Dzielnicowego. Prezydium składało się z marszałka, czterech wicemarszałków i sześciu sekretarzy. Marszałkiem został Stanisław Nowicki z Poznania, reprezentujący Narodowe Stronnictwo Robotników. Zasadnicze prace odbywały się jednak w sześciu komisjach: rugów wyborczych (rozpatrującej protesty wyborcze), politycznej, organizacyjnej, naglących spraw społecznych i robotniczych, administracji publicznej i bezpieczeństwa publicznego oraz spraw oświaty i szkolnictwa.
Trzy dni, podczas których obradował Sejm Dzielnicowy w Poznaniu, to oczywiście za mało, aby zająć się wszystkimi palącymi sprawami, dlatego też planowano wznowienie obrad za jakiś czas. 5 grudnia nie zamknięto Sejmu, a jedynie odroczono jego obrady. W rzeczywistości jednak Sejm Dzielnicowy nigdy się już nie zebrał. Realnym rezultatem obrad Sejmu, był wybór nowego składu Naczelnej Rady Ludowej i jej Komisariatu. Dzięki temu NRL uzyskała pełną legalizację i uznanie przez Polaków ze wszystkich ziem zaboru pruskiego. Delegaci opowiedzieli się za przyłączeniem ziem zaboru pruskiego do odradzającej się Polski, ale na mocy postanowień konferencji pokojowej, a nie zbrojnego powstania. Ważny był jednak wymiar moralny i propagandowy Sejmu. Polacy z zaboru pruskiego pokazali jedność i wolę włączenia się w dzieło odbudowy wolnej Rzeczpospolitej.
Sejm Dzielnicowy różnie został oceniony przez współczesnych. Krytycznie odnosili się do niego politycy warszawscy, ale i Roman Dmowski. Pozytywnie natomiast został odebrany przez prasę warszawską. Jak łatwo się domyślić, wrogo do Sejmu odnosili się Niemcy. Sejm uznano za wyraz polskiej nielojalności i zagrożenie dla integralności terytorialnej państwa niemieckiego. Sejm jawił się Niemcom jako wyraz polskiego nacjonalizmu, któremu należy się przeciwstawić z całą stanowczością.
Być może Sejm Dzielnicowy nie przyniósł konkretnych rozstrzygnięć, ale był ważnym krokiem na drodze do odzyskania niepodległości przez Polaków zamieszkujących zabór pruski. Sejm Dzielnicowy był „ostatnią prostą” przed wybuchem powstania wielkopolskiego, do którego doszło trzy tygodnie po zakończeniu obrad.
Źródło:
A. Czubiński, W przededniu powstania, w: Dzieje Poznania w latach 1793 - 1918, praca zbiorowa pod redakcją J. Topolskiego, Poznań 1998.
A. Gulczyński, „Poznański” Sejm Dzielnicowy, czyli uwag kilka o korzeniach parlamentaryzmu odradzającej się Polski, w: Naczelna Rada Ludowa 1918 – 1920, „Kronika Miasta Poznania”, nr 4, 1998.