130 LAT KOMUNIKACJI TELEFONICZNEJ W POZNANIU
Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie dziś życie bez telefonu? Specjaliści mówią nawet o uzależnieniu od telefonów komórkowych. Tak się oto szczęśliwie złożyło, że przed miesiącem minęła nam okrągła rocznica pewnego ważnego wydarzenia. 1 września 1885 r., a więc 130 lat temu, przeprowadzono w Poznaniu pierwszą rozmowę telefoniczną, choć nie było to pierwsze użycie aparatu telefonicznego na ziemiach polskich.
Bell czy Meucci?
Jak to zwykle bywa, sukces ma wielu ojców, a w przypadku telefonu, o miano jego twórcy rywalizuje dwóch ludzi: Szkot Aleksander Graham Bell (1847 – 1922) i Włoch Antonio Meucci (1808 – 1889). Za wynalazcę telefonu uchodzi jednak Bell, z wykształcenia logopeda, nauczyciel muzyki i profesor fizjologii słuchu. Jego marzeniem było skonstruowanie aparatu, dzięki któremu głuchoniemi mogliby słyszeć. Miał ku temu także osobiste powody, bowiem jego żona była głuchoniema. Dzięki pomocy finansowej teścia, usiłował przez kilka lat skonstruować aparat, ale bez powodzenia, choć udało mu się wynaleźć głośnik i mikrofon. Żona poradziła mu, aby połączyć jeden z drugim i przy pomocy elektromagnesu udało mu się dokonać transmisji dźwięku na odległość. Nie był to jeszcze co prawda telefon, ale Bell opatentował to urządzenie w 1876 r. i mógł spokojnie dalej udoskonalać swój wynalazek, aż wkrótce padły przez niego pierwsze słowa: „Panie Watson, proszę tu przyjść, potrzebuje pana”. Ale czy naprawdę Bell był pierwszy?
W 2002 r. amerykański Kongres uznał Włocha Meucciego za wynalazcę telefonu. Jak do tego doszło? Meucci już w 1830 r. prowadził eksperymenty z leczeniem chorych za pomocą elektrowstrząsów i przy tej okazji odkrył, że dźwięki mogą płynąć przez kabel w postaci impulsów elektrycznych. Kiedy jego żona zachorowała, przeprowadził kable pomiędzy jej pokojem, a swoim warsztatem, aby móc rozmawiać z nią na odległość. Swój wynalazek nazwał „teletrofono”. Już 1860 r. zaprezentował publicznie swoje urządzenie w Nowym Jorku, o czym napisała włoskojęzyczna prasa w USA. Niestety, nie miał pieniędzy na opatentowanie swojego wynalazku i wkrótce świat o nim zapomniał. Komu więc należy uznać za ojca telefonu? Dyskusje pewnie długo jeszcze potrwają.
Model telefonu szwedzkiego z 1896 r.
Pierwszą linię telefoniczną założono w 1877 r. w Bostonie, a rok później w Londynie. Na ziemiach polskich pierwszym miastem, z którym zorganizowano pokazy działania nowego urządzenia, była Warszawa, a miało to miejsce już w 1877 r.! Pierwsza sieć telefoniczna powstała w 1882 r. w Warszawie i Lwowie. We Lwowie także powstał pierwszy urząd telefoniczny.
Pierwsze „przyrządy telefoniczne” w Poznaniu
Według artykułu zamieszczonego 1 września 1935 r. w „Kurierze Poznańskim”, pierwsze „przyrządy telefoniczne” zainstalowano w Poznaniu 1 września 1885 r. u 27 obywateli miasta, głównie wyższych urzędników i zamożniejszych mieszkańców Poznania. Wśród pierwszych abonentów byli: J. Czapczyński, drogerja; Donat Stabrowski, fabryka makaronu; Telesfor Otmianowski, skład nasion; Józef Wojniewicz, hurtownia kolonjalna; H. Cegielski, fabryka lokomobili [oczywista pomyłka dziennikarza, bowiem Hipolit Cegielski zmarł w 1868 r., chodzi tu zapewne o jego syna i następcę, Stefana – M.B.]; i A. Glabisz, hurtownia win. W tym samym artykule zapisano także treść pierwszej rozmowy telefonicznej, jaką przeprowadzono w Poznaniu. Miała ona odbyć się 1 września 1885 r., dokładnie 7.00, a brzmiała tak: Tu mówi dyrektor poczt i telegrafów. Czy mam zaszczyt z panem tajnym radcą komercjonalnym we własnej osobie? – O, witam, najniższy sługa pana radcy. Czy pan mnie dokładnie rozumie? – Tak, tak, powinszować, dziękuję. Co? Wspaniały wynalazek! – Słyszymy się jakbyśmy siedzieli razem przy winku u Pfitznera albo Glabisza. – Tak. Co, dziś wieczorem u Brummego? To należy oblać. A więc do widzenia! Sługa pana radcy. Nie wiadomo, czy panowie dobrze się bawili opijając „wspaniały wynalazek”, ale pan dyrektor poczt i telegrafów rozmawiał tak, jakby już wcześniej miał do czynienia z telefonami. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie.
Rozwój telefonii w Poznaniu postępował niezwykle wolno. Być może oszczędni poznaniacy uważali ten wynalazek za fanaberię bogaczy. Być może koszt rozmowy był zbyt wysoki, bowiem jedna rozmowa kosztowała 50 fenigów. We wrześniu 1885 r. było 27 abonentów, a do końca października tego samego roku, ich liczba wzrosła do 40. Długość napowietrznych linii telefonicznej u zarania telefonii w Poznaniu wyniosła 32 km, a pierwszą centralę telefoniczną zainstalowano w urzędzie pocztowym przy ul. Pocztowej (ob. 23 Lutego).
Telefon typu "Candlestick".
Sporo wody w Warcie upłynęło, zanim telefon stał się w Poznaniu przedmiotem codziennego użytku. Do 1911 r. centrala telefoniczna przy ul. Pocztowej, obsługiwana ręcznie przez telefonistki, miała pojemność 3000 numerów. W tym samym roku zainstalowano nową, półautomatyczną centralę typu Stroweger, produkcji Siemens-Halske o pojemności 4000 numerów. Według danych z 1912 r. do centrali podłączonych było 3250 abonentów posiadających aparaty telefoniczne systemu CB bez tarcz numerowych. Aby zadzwonić, należało podać telefonistce numer, a ta łączyła dzwoniącego z żądanym numerem, poprzez manipulację odpowiednimi przełącznikami. W 1913 r. zbudowano na Łazarzu nową, w pełni automatyczną centralę przy ul. Głogowskiej, o pojemności 1000 numerów. Telefony przyłączone do tej centrali, miały już pierwsze w Poznaniu tarcze numerowe.
Telefonia w międzywojennym Poznaniu
Po zwycięstwie powstania wielkopolskiego, władze polskie przejęły urządzenia telekomunikacyjne pozostawione przez zaborców, a więc obie centrale telefoniczne o łącznej pojemności 5000 numerów, szesnaście stanowisk telefonicznych międzymiastowych, około stu łączy telefonicznych międzynarodowych, dzięki którym można było prowadzić rozmowy do większości państw europejskich i wielu pozaeuropejskich, poprzez centralę międzynarodową w Warszawie oraz mnóstwo sprzętu telekomunikacyjnego. Naczelna Rada Ludowa mianowała Franciszka Gomerskiego na stanowisko kierownika Urzędu Telekomunikacyjnego. Wkrótce pojawiły się problemy kadrowe, bowiem do 1920 r. niemiecki personel wyjechał z Poznania, na szczęście udało się obsadzić część etatów w urzędzie osobami związanymi z harcerstwem i sokolstwem w okresie I wojny światowej i powstania wielkopolskiego, ponieważ mieli oni za sobą przeszkolenie z zakresu łączności.
Na początku lat dwudziestych, poznańskie urządzenia telekomunikacyjne były już przestarzałe, ale początkowo nie było środków na ich modernizację. Budżet państwa pochłaniały wydatki na wojsko w związku z wojną polsko-bolszewicką i walką o granice odradzającego się państwa. Telefonia nie była priorytetem. Dopiero w 1923 r. zaczęto proces modernizacji, wprowadzając pełną automatyzację central telefonicznych, wymieniając około 4000 starych aparatów telefonicznych na nowe, wyposażone już w tarcze numerowe. Do końca lat dwudziestych, liczba abonentów telefonicznych wzrastała, wprawdzie wolno, ale systematycznie. Poznań miał bezpośrednie lub pośrednie połączenia ze wszystkimi urzędami pocztowymi w kraju i bezpośrednie połączenia telefoniczne ze większością miast niemieckich, austriackich, czechosłowackich, szwajcarskich i duńskich.
W latach 1930 – 1936 liczba abonentów telefonicznych niewiele wzrosła, co nie znaczy, że poznaniacy nie korzystali z telefonów. Przeciwnie, rosła liczba osób załatwiających sprawy przez telefon, ale po prostu oszczędni poznaniacy nie widzieli potrzeby posiadania telefonu na własność. Mieszkańcy stolicy Wielkopolski wychodzili z założenia, że nie muszą kupować browaru, aby napić się piwa. Kiedy chcieli porozmawiać przez telefon, korzystali po prostu z publicznych telefonów, instalowanych w budkach oraz z publicznych rozmównic w urzędach pocztowych. Ze względu na duże zainteresowanie tego typu usługami, liczba publicznych telefonów rosła, czego nie można było powiedzieć o prywatnych aparatach telefonicznych.
W 1931 r. we wszystkich Poznańskich centralach telefonicznych założono liczniki rozmów, choć dzięki czemu użytkownicy telefonów płacili za tyle rozmów, ile faktycznie wykonali, wcześniej bowiem wszyscy płacili tyle samo, bez względu na poziom eksploatacji telefonów. Kiedy zainstalowano liczniki, ustalono trzy stawki opłat, dzieląc użytkowników na trzy kategorie: telefony w mieszkaniach, telefony w biurach i telefony w instytucjach z dostępem do nich osób postronnych.
Bakelitowy telefon firmy Ericsson z 1931 r.
Dopiero w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej, liczba prywatnych użytkowników znacznie wzrosła. Być może pomogła w tym akcja reklamowa, polegająca na akwizycji. Akwizytorzy byli hojnie nagradzani na pozyskanie każdego nowego abonenta, natomiast część spośród nowych użytkowników, mogła liczyć w pewnych sytuacjach na bezpłatną instalację telefonu. Według stanu na dzień 31 sierpnia 1939 r. liczba abonentów telefonicznych wynosiła 6836, natomiast pojemność poznańskich centrali telefonicznych wynosiła łącznie 7600 numerów. Przypomnijmy, że liczba mieszkańców stolicy Wielkopolski w przededniu wybuchu II wojny światowej, wyniosła ok. 274 tys. mieszkańców.
10 września 1939 r., a więc na dwa dni przed wkroczeniem Niemców do Poznania, pracownicy Urzędu unieruchomili centralę i ukryli dokumentację sieci kablowej, aby uniemożliwić lub przynajmniej opóźnić nieprzyjacielowi natychmiastowe przejęcie i korzystanie z środków łączności.
Dziś, kiedy nie pamiętamy już jak wyglądało życie sprzed wynalezienia telefonu, trudno zrozumieć, że mieszkańcy Poznania z przełomu XIX i XX wieku oraz z okresu międzywojennego, nie widzieli potrzeby posiadania tego urządzenia na własność, choć potrafili docenić jego wartość i użyteczność. Wydaję się jednak, że widzieli w nim jedynie przyrząd do łatwego załatwienia spraw, ale z przyjaciółmi, rodziną i znajomymi woleli spotykać się osobiście, a wiadomości, przemyślenia i plotki przekazywać za pomocą listów niż telefonu.
Źródło:
M. Kieliszewski, Rozwój telekomunikacji w Poznania w latach 1885 – 1975 (szkic monograficzny), „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 1975.
(pt.), 50-lecie telefonów poznańskich, „Kurier Poznański”, nr 399, z dnia 01.09.1935 r.