KSIĄŻKA W RENESANSOWYM POZNANIU
Po wynalezieniu ruchomych czcionek drukarskich przez Johannesa Gutenberga w 1455 roku (choć niektórzy historycy uważają, że to nie on je wynalazł), Europa wkroczyła w nową epokę. Ceny książek spadły, a czytelnictwo się upowszechniło, co doprowadziło do rozwoju nauki, swobodnej wymiany myśli, a także umożliwiło rozprzestrzenienie się reformacji kilkadziesiąt lat później. Właściwie, to data wydrukowania pierwszej księgi przez mistrza Gutenberga (którą była oczywiście Biblia), wyznaczać powinna koniec średniowiecza, a nie rok 1453 – zdobycie Konstantynopola przez Turków, czy 1492 – przybycie trzech karawel Krzysztofa Kolumba do Ameryki. Przenieśmy się jednak do Poznania.
Już w średniowieczu powstało w Poznaniu kilka bibliotek. Były to oczywiście biblioteki kościelne – przy parafiach św. Marcina, św. Wojciecha i kolegiaty farnej św. Marii Magdaleny. Swoją bibliotekę posiadała też kapituła katedralna. W omawianym okresie kapituła otrzymała w formie różnorodnych nadań i darów kilkaset nowych tomów. Oprócz dzieł z zakresu teologii i prawa kanonicznego, w jej zbiorach znalazły się też prace autorów klasycznych, głównie Ksenofonta, Arystotelesa, Platona, Cycerona, Cezara, Seneki, Wergiliusza, Plauta i Terencjusza, a także książki współczesnych humanistów renesansowych – Leonarda Aretina, Lorenzo Valli i największego z nich, Erazma z Rotterdamu. Księgozbiór kapituły udostępniany był głównie kanonikom, nauczycielom ze szkoły katedralnej, profesorom Akademii Lubrańskiego i Seminarium Duchownego. Biblioteka ta była oczkiem w głowie Jana Lubrańskiego, jednego z najwybitniejszych biskupów tamtych czasów. Po jego śmierci jednak księgozbiór mocno ucierpiał. Książki były źle przechowywane, nie sporządzono inwentarza, a wielu korzystających z niego „zapominało” oddać książki po przestudiowaniu.
Po sprowadzeniu jezuitów i utworzeniu kolegium jezuickiego w latach siedemdziesiątych XVI wieku, miastu przybyła kolejna biblioteka. Książki były tam uporządkowane, podzielone na działy, ustawione w ramach działów według alfabetu i formatu. Prowadzono też na bieżąco katalogi. W 1655 roku, księgozbiór liczył ponad 8000 pozycji. Sporą część biblioteki wraz z katalogami, wywieźli Szwedzi w czasie „potopu”.
Wynalazek druku i rozpowszechnienie czytelnictwa, spowodowało przełamanie monopolu Kościoła na książki. W pierwszej połowie XVI wieku powstała biblioteka rady miejskiej, jedyna biblioteka świecka i jedna z najstarszych tego typu placówek w Polsce. Korzystali z niej pracownicy magistratu, a księgozbiór znajdował się w sali sądowej ratusza. Księgi kupowano z kasy miejskiej, ale sporo z nich przekazywali ofiarodawcy. Można było tam znaleźć dzieła o charakterze religijnym, jak chociażby I część Postylli księdza Jakuba Wujka, którą zresztą zadedykował on radzie miasta Poznania. Nie brakowało też ksiąg poświęconych medycynie i zwalczaniu epidemii, jako, że zarazy nawiedzały Poznań co kilka lat. Były też i herbarze oraz zbiory nut, jednak najwięcej było traktatów prawniczych i zbiorów przepisów prawnych, bez których sprawne zarządzanie miastem byłoby niemożliwe. Włodarze miasta mogli więc studiować monumentalną, dwunastotomową encyklopedię prawniczą Oceanus iuris, księgę prawa magdeburskiego Speculum Saxonum, a także konstytucje sejmowe, księgi prawa karnego i Statuta Regni Poloniae. Nie brakowało też dzieł historycznych. Co ciekawe, tylko biblioteki miejskie Poznania i Gdańska posiadały własny ekslibris.
Rycina: W szesnastowiecznej bibliotece
W XVI wieku znacznie zwiększył się krąg mieszkańców Poznania umiejących pisać i czytać. Szkoły parafialne powstałe w średniowieczu, powszechnie dostępne dla wszystkich, a także przekonanie, że opłaca się umieć czytać i pisać, spowodowała, że trudno było spotkać w mieście analfabetę. Wydatnie przyczyniła się do tego też powstała w 1519 roku Akademia Lubrańskiego. Rozwój oświaty niósł ze sobą zainteresowanie słowem pisanym. Książki przywozili absolwenci uniwersytetów, a wkrótce powstały w Poznaniu pierwsze księgarnie. Wywołało to niepokój kleru, gdyż do miasta trafiały też książki autorstwa czołowych postaci reformacji. Początkowo były to dzieła niemieckie, czytane przez miejscowych Niemców, ale wkrótce pojawiły się też książki rodzimych autorów. Przeciętym mieszczanin bowiem kupował głównie książki o charakterze religijnym. Wkrótce kapituła poznańska wydała zarządzenie zawierającego listę zakazanych w mieście autorów, wśród których znaleźli się głównie Luter, Kalwin i Melanchton, ale także polscy pisarze reformacyjni bądź podejrzani o sympatię do reformacji, jak: Jan Łaski, Andrzej Frycz Modrzewski, Stanisław Lutomirski, Mikołaj Rej, czy Mikołaj Radziwiłł. Biskup Piotr Tomicki nakazywał rewizje w domach mieszczańskich i jak mówią źródła, sporo takich zakazanych książek odnajdywano.
Wbrew powszechnej opinii nie tylko patrycjusze, a zatem ludzie bogaci i wykształceni czytali książki. Jak wykazała analiza inwentarzy miejskich i testamentów, książki kupowali też właściciele warsztatów rzemieślniczych, a nawet czeladnicy. Największe księgozbiory posiadali jednak przedstawiciele elity umysłowej miasta, a więc lekarze, aptekarze, prawnicy i pisarze miejscy. Niektórzy mieli nawet kilkaset tomów. Dominowała głównie literatura religijna, która stanowiła około jednej trzeciej zawartości mieszczańskich bibliotek, ale czytano też dzieła pisarzy antycznych i renesansowych humanistów. W mniejszości były natomiast książki prawnicze i literatura historyczna. Lekarze i aptekarze kupowali głównie traktaty medyczne, nie brakowało też jednak dzieł z zakresu astronomii i astrologii, nauk przyrodniczych, matematycznych oraz podręczników z zakresu architektury i pirotechniki. Najpopularniejszymi pisarzami w Poznaniu byli oczywiście autorzy starożytni, głównie Cyceron, Platon, Arystoteles oraz pisarze chrześcijańscy: św. Ambroży, św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Zaczytywano się także w pismach Erazma z Rotterdamu, Dantego, Niccolo Machiavellego, profesora Akademii Lubrańskiego - Krzysztofa Hegendorfera i Lorenzo Valli. Z polskich autorów najchętniej czytano dzieła Jana Kochanowskiego, Mikołaja Reja, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Szymona Szymonowica, Marcina Kromera, Marcina Bielskiego, Krzysztofa Warszewickiego, Jakuba Góreckiego, Stanisława Hozjusza, Piotra Skargi i Jakuba Wujka. Większość dzieł spotykanych w księgozbiorach poznańskich mieszczan wydana była po łacinie i niemiecku, stosunkowo niewiele było książek po polsku, ale spotykano też książki po włosku, grecku i po hebrajsku.
Mimo, że w Poznaniu i okolicy istniało aż sześć papierni, to pierwsza drukarnia powstała w tym mieście dopiero w 1576 roku. Wcześniej najwyraźniej nie było takiej potrzeby. Profesorowie Akademii Lubrańskiego związani byli z Krakowem i tam drukowali swoje prace. Zwolennicy reformacji kierowali się zaś do Królewca i Gdańska. Poznań, który był ważnym ośrodkiem handlu i przez który przebiegały główne szlaki handlowe, miał zapewniony stały dopływ książek, zarówno krajowych, jak i zagranicznych, a poza tym istniały tu dobrze zaopatrzone księgarnie. Dopiero wzrastająca fala polemik religijnych związanych z katolicką kontrreformacją i sprowadzenie do miasta zakonu jezuitów, a także rozpoczęcie działalności kolegium jezuickiego, stworzyło potrzebę założenia drukarni w Poznaniu. Właścicielem pierwszej poznańskiej oficyny drukarskiej był Melchior Nering, który stworzył ją przy poparciu jezuitów, którzy zresztą byli jego głównymi klientami. Dwa lata później jednak Nering wydrukował antyjezuickie pismo Diatribe Jakuba Niemojowskiego. Dochodzenie jakie przeprowadzili jezuici dowiodło, że drukarz już od jakiegoś czasu miał podejrzane kontakty z innowiercami, więc nie czekając długo, donieśli na niego biskupowi Łukaszowi Kościeleckiemu, którego słudzy po prostu zdemolowali drukarnię. Nering nie zastanawiał się długo i wyjechał do Grodziska, a później do Torunia.
Jezuici jeszcze w 1578 roku, sprowadzili do Poznania kolejnego drukarza, Jana Wolraba. Pozostał on całkowicie na usługach tego zakonu i kontrreformacji. Początkowo zakład Wolraba znajdował się przy Kolegium, ale później przeniesiono go na Ostrów Tumski, po czym znowu wrócił do lewobrzeżnego Poznania. Drukarnia pozostała w rękach spadkobierców Wolraba aż do 1636 roku, kiedy to przejął ją Wojciech Regulus, który prawdopodobnie przeniósł warsztat do swojego domu na Chwaliszewie. Odtąd służyła głównie Akademii Lubrańskiego i poznańskiemu duchowieństwu. Drukarnia przetrwała do końca XVIII wieku. Przez krótki czas, w latach 1620 – 1624, istniała w Poznaniu drukarnia Jana Rossowskiego, ale jej właściciel wkrótce opuścił to miasto i przeniósł się do Warszawy.
Jaka wspomniano wyżej, obywatele Poznania nie mieli problemu z kupowaniem książek. Na rynek tego miasta trafiały książki zarówno polskie, jak i z zagranicy. Jeszcze przed 1477 rokiem, powstała w Poznaniu pierwsza firma handlująca książkami. Założył ją Piotr z Lubeki, bogaty kupiec, kilkakrotnie wybierany na ławnika. Posiadał on szerokie kontakty handlowe, sięgające Lwowa. Zbił majątek głównie na zaopatrywaniu duchowieństwa w księgi liturgiczne, brewiarze itd. Po śmierci Piotra z Lubeki, jego firmę przejęła żona, a później syn. Przedsiębiorstwo upadło jednak w 1525 roku, nie wytrzymując konkurencji. W 1527 roku przybył do Poznania Jerzy Fenig z Lipska i założył tu księgarnię. Mimo, że sam był luteraninem (czego oczywiście nie ujawnił) on także dorobił się na zaopatrywaniu duchownych w księgi liturgiczne i literaturę religijną. Firma Feniga, którą po jego śmierci przejęli spadkobiercy, przetrwała do 1551 roku. Trzeba jednak nadmienić, że ówczesne księgarnie nie były tylko sklepami z księgami. Księgarze zajmowali się głównie sprowadzaniem książek na zamówienie i stanowili rodzaj pośredników pomiędzy drukarniami a czytelnikami.
Najsłynniejszą jednak poznańską rodziną handlarzy słowem pisanym, była rodzina Patruusów. Działalność księgarską rozpoczął Jan Patruus w 1513 roku. Osiedlił się on początkowo na przedmieściu Św. Marcin, a następnie na Chwaliszewie. Wkrótce firmę przejął jego syn, również Jan, który w 1544 roku przeniósł się do Poznania i po jakimś czasie stał się największym poznańskim księgarzem. Głównym jego dostawcą był lipski drukarz Melchior Lotter, który zaopatrywał też Piotra z Lubeki i Jerzego Feniga. Patruus był niezwykle ruchliwym kupcem. Po nowości wydawnicze jeździł m. in. do Bazylei, Wenecji, Norymbergii, Frankfurtu nad Menem i Wrocławia. Oprócz Poznaniu, książki sprzedawał też w Gdańsku, Toruniu, Wilnie, Lwowie, Krakowie, Lublinie i Drohiczynie. Poza księgami liturgicznymi, handlował też kalendarzami i podręcznikami szkolnymi. Oprócz handlu gotowymi książkami, zamawiał też książki w drukarniach i wydawał je. W księgarni Patruusa zaopatrywali się też uczeni, jak chociażby Marcin Kromer i Stanisław Hozjusz. Kiedy umierał w 1583 roku, był jednym z najbogatszych i najznakomitszych poznańskich patrycjuszy. Firmę przejął syn Jana – Krzysztof, który przeżył ojca zaledwie o 3 lata. W 1591 roku opiekunowie jego dzieci sprzedali firmę księgarzowi łęczyckiemu – Mateuszowi Ulrychowi. Tak skończyła się działalność księgarskiej dynastii Patruusów.
Poznań w okresie Odrodzenia stał się jednym z ważniejszych ośrodków umysłowych w Polsce. Wpłynęło na to nie tylko istnienie znakomitych szkół: Akademii Lubrańskiego i Kolegium Jezuickiego, ale także zamiłowanie poznaniaków do słowa pisanego.
Rycina: Pierwszy druk z języku polskim (1475 r.).
Źródło:
Dzieje Poznania, Tom 1, do roku 1793, praca zbiorowa pod redakcją Jerzego Topolskiego, Warszawa 1988.