POZNAŃ W LATACH WIELKIEJ WOJNY
Pewien popularny slogan głosił, że w 1914 roku Europa popełniła samobójstwo. Ciężko się z tym nie zgodzić. Świat ukształtowany po rewolucji francuskiej i wojnach napoleońskich, rozpadł się w wyniku I wojny światowej, zwanej też „Wielką Wojną”. Stulecie pomiędzy kongresem wiedeńskim, a wybuchem wojny, było chyba najspokojniejszym okresem w dziejach Europy. W 1914 roku zakończyła się „Belle Epoque”, a cztery lata później wiek dziewiętnasty ostatecznie przeszedł do historii. Upadły stare imperia i stary świat.
Rywalizacja wielkich mocarstw w drugiej połowie XIX wieku, doprowadziła w końcu do masowej rzezi na polach bitew starego kontynentu. Francja nie mogła darować Niemcom klęski z 1870 roku i żądała rewanżu, Wielka Brytania nie zamierzała tolerować szybkiego rozwoju floty Cesarstwa Niemieckiego, ani zdobywania nowych kolonii przez to państwo. Rosja rywalizowała z Austro-Węgrami o wpływy na Bałkanach i dążyła do opanowania cieśnin czarnomorskich. Dyplomacja okazała się bezsilna wobec kolejnych kryzysów międzynarodowych. Jedynym rozwiązaniem nabrzmiałych problemów, wydawała się już tylko wojna. Wbrew późniejszej publicystyce, właściwie wszystkie mocarstwa dążyły do zbrojnej konfrontacji, a nie tylko Niemcy, które po wojnie usiłowano uczynić jedynym winowajcą. W tej sytuacji każde wydarzenie mogło okazać się przysłowiową iskrą na proch. Taką iskrą stało się zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, następcy tronu Austro-Węgier w Sarajewie, 28 czerwca 1914 roku. Pozornie nic wielkiego się nie stało, wcześniej też ginęli w zamachach królowie, prezydenci i premierzy, ale nikt z tego powodu nie wywoływał wojny, jednakże tym razem, zabójstwo to wywołało lawinę zdarzeń. Nie bez powodu Bałkany uważano za najbardziej zapalny rejon Europy. „Gdy na Bałkanach zaczyna mżyć, cała Europa dostaje dreszczy”, mawiano na dyplomatycznych salonach. Do 6 sierpnia cały kontynent stanął w ogniu. Poznań będąc częścią II Rzeszy, leżał zaledwie ok. 70 km od granicy z Rosją, a więc z krajem, z którym Niemcy znalazły się w stanie wojny. Oznaczało to, że miasto może stać się obiektem ataku ze strony imperium rosyjskiego.
Dla Polaków pojawiła się wreszcie szansa na niepodległe państwo. Klęski kolejnych powstań narodowych uzmysłowiły Polakom, że tylko wojna pomiędzy zaborcami może doprowadzić do odrodzenia Polski. Pozostało tylko pytanie, po której stronie się opowiedzieć? Już wkrótce po wybuchu wojny, sprawa polska odżyła. Zaborcy zdali sobie sprawę, że pozyskanie sympatii swych polskich poddanych, opłaca się. Zaczęto więc obiecywać odbudowę państwa polskiego, ale bez określenia jej granic i statusu. Niemcy i Austro-Węgry odwoływały się do konieczności walki ze „wschodnim despotyzmem”, a Rosja przywoływała symbolikę Grunwaldu i wspólnej walki z „naporem germanizmu”.
W Niemczech na wypadek wojny na dwa fronty, już w 1905 opracowano plan operacji militarnej, zwany później „planem Schlieffena”, od nazwiska feldmarszałka Alfreda von Schliffena. Plan zakładał uderzenie najpierw na front zachodni prawie wszystkimi siłami, przejście przez neutralną Belgię i pokonanie Francji w 6 tygodni. Następnie, po wyeliminowaniu Francji, miano przerzucić wojska na Wschód i podjąć walkę z Rosją, zanim zakończy się tam mobilizacja. Plan ten był wielokrotnie modyfikowany, ale jak sami doskonale wiemy, nie powiódł się. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy, było nieuwzględnienie udziału Anglików w wojnie po stronie Francji. W planie Schliffena zwrócono też uwagę na Poznań. Zakładano, że w czasie rozprawy z Francją, niemieckiego Wschodu miała bronić tylko jedna armia niemiecka (8. Armia). Przewidywano, że Rosjanie uderzą najpierw na Prusy Wschodnie i Pomorze Gdańskie od wschodu i południa. Oparciem dla Niemców miały być twierdze w Toruniu, Grudziądzu, Chełmnie i Malborku oraz szereg pomniejszych punktów oporu. W razie potrzeby, dolina Nogatu miała być zalana. Gdyby jednak Rosjanie przełamali niemieckie linie obrony lub gdyby sztab cara zdecydował o obejściu tychże linii, wówczas przewidywano wycofanie się za Wisłę i skoncentrowanie się na obronie szlaku na Berlin w oparciu o Poznań. Tam Niemcy planowali bronić się tak długo, jak tylko było to możliwe i czekać na posiłki z frontu zachodniego. Tak więc Poznań miał byś najsilniejszą zaporą dla nacierających Rosjan.
Generałowie: Paul von Hindenburg i Erich von Ludendorff.
Armia rosyjska wprawdzie w sierpniu 1914 roku uderzyła na Prusy Wschodnie, zgodnie z niemieckimi przewidywaniami, a dowodzący niemiecką 8. Armią gen. Friedrich von Prittwitz zaczął się cofać, ale wkrótce Prittwitza zastąpił feldmarszałek Paul von Hindenburg, który wraz ze swoim szefem sztabu, gen. Erichem Ludendorffem opracował plan kontrofensywy i przeprowadził ją. Armia carska została pokonana i rozbita najpierw pod Tannenbergiem (w pobliżu sławnej wsi Grunwald, stąd Niemicy uznali zwycięstwo pod Tannenbergiem za rewanż za Grunwald) a następnie w bitwie nad Jeziorami Mazurskimi. W ciągu roku wojska niemieckie i austro-węgierskie zajęły Królestwo Polskie. Front znalazły się kilkaset kilometrów na wschód od Poznania. Niebezpieczeństwo oblężenia miasta zostało oddalone.
Późną wiosną 1914 roku nic nie zapowiadało w Poznaniu nadciągającej burzy. Poznaniacy jak co roku jeździli za miasto na niedzielny wypoczynek, planowali wakacje nad morzem, w górach lub wyjazd „do wód”. A to zabili nam Ferdynanda, powiedziała gospodyni niejakiego Josefa Szwejka, bohatera słynnej powieści Jaroslava Haška, na wieść o zamachu w Sarajewie. Pewnie wielu poznaniaków zareagowała podobnie. Nie mniej jednak, gazety z tamtych dni przewidywały, że zabójstwo to będzie miało poważne konsekwencje. Stopniowo narastała psychoza wojenna i oczekiwanie na najgorsze. Z urlopów odwołano urzędników państwowych i samorządowych, w tym naczelnego prezesa prowincji Hansa Eisenharta-Rothe i nadburmistrza Poznania Ernsta Wilmsa. 31 lipca, po ogłoszeniu mobilizacji przez Rosję, dały znać o sobie nastroje niepokoju. Dzień później, kiedy Niemcy zarządziły mobilizację, mieszkańcy Poznania wybierali oszczędności z banków i próbowali wymieniać banknoty na złoto i srebro, robiono też zapasy, wykupując mąkę, cukier, sól itd. Ceny produktów żywnościowych podskoczyły o 100%. Ludność niemiecką opanował duch patriotyzmu. Poznańskich Niemców napawał dumą fakt, że jeden z czołowych niemieckich dowódców, feldmarszałek Hindenburg urodził się w Poznaniu, a jego szef sztabu Ludendorff w Kruszewni koło Swarzędza. Spodziewano się szybkiego zwycięstwa, jak w wojnie z Francją z lat 1870 – 71.
Zamach w Sarajewie.
31 lipca cesarz Wilhelm II ogłosił „stan zagrożenia wojennego”, a władza przeszła faktycznie w ręce wojska. Najważniejszą osobą w Poznaniu stał się dowódca V Korpusu Armijnego, gen. Friedrich von Bernhardi. Ulicami miasta, przy dźwiękach orkiestr wojskowych, młodzi Niemcy z radością zaciągali się do wojska i w optymistycznych nastrojach wyruszali na front zachodni, licząc, że jeszcze przed Bożym Narodzeniem wrócą do domów. Na wagonach pociągów wypisywano: „Jeder Stoss ein Franzos” („Jedno pchnięcie, jeden Francuz”) i „Na śniadanie, do Paryża”. W 1915 roku zamek cesarski stał się kwaterą główną Armii Wschodniej, którą dowodził Hindenburg, a jego szefem sztabu był gen. Erich von Ludendorff. Tu kierowano operacjami przeciwko armii rosyjskiej, a 2 lipca 1915 roku, w naradzie wojennej uczestniczył sam Wilhelm II. Zdecydowano wtedy o kolejnym uderzeniu na Wschód, w wyniku którego opanowano Warszawę. Wtedy Hindenburg przeniósł swą kwaterę do Kowna. Wkrótce optymizm ludności niemieckiej oczekującej szybkiego zwycięstwa, znacznie osłabł. W prasie pojawiało się coraz więcej nazwisk poległych i zaginionych. Zaczęło brakować węgla, wprowadzono kartki na chleb i mąkę, nakazano piec chleb z domieszką suszonych ziemniaków. Po mięso ustawiały się długie kolejki, zmniejszano też przydziały odzieży do tego stopnia, że zakazano używać serwetek i obrusów w restauracjach. Upowszechniły się produkty zastępcze, słynne „ersatze” kawy, herbaty itp.
Karykatura przedstawiająca cesarza Wilhelma II.
Wojna oznaczała wysunięcie sprawy polskiej. Władze niemieckie nie mogły sobie pozwolić na działania, które by wpłynęły negatywnie na morale Polaków walczących w niemieckich mundurach. Oddziały złożone z Polaków, nazywane potocznie „Kaczmarken-Regimenty” (od najpopularniejszego wielkopolskiego nazwiska - Kaczmarek), walczyły na froncie zachodnim, a w prasie pojawiały się często artykuły nawiązujące do polsko-pruskiego braterstwa broni z wojny 1870 – 71 i tradycji V Korpusu Armijnego. Ograniczono co prawda politykę germanizacyjną, ale jej nie porzucono, Komisja Kolonizacyjna działała dalej w najlepsze. Nie zaprzestała też działalności Hakata. Prasa polska została poddana ostrej cenzurze. Nie zgadzano się na żadne uroczystości mogące przekształcić się w demonstracje polityczne. W 1917 roku nie wyrażono zgody na zorganizowanie w Poznaniu zlotu „Sokoła”, ani uroczystości związanych w setną rocznicą śmierci gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Pewnym gestem pojednawczym w stosunku do Polaków, była zgoda na mianowania ks. Edwarda Likowskiego arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim. Od śmierci arcybiskupa Floriana Stablewskiego w 1906 roku, władze zwlekały z udzieleniem zgody na obsadę arcybiskupstwa.
Żołnierze niemieccy wyjeżdżający na front.
Nastroje wśród ludności niemieckiej Poznania wahały się w zależności od sytuacji na froncie. Oficjalnie władze zakazywały wszelkich wypowiedzi, które mogłyby doprowadzić do antagonizmów polsko-niemieckich. Członkowie Hakaty nie próżnowali jednak wydając memoriały o „wiecznie niemieckim Poznaniu”. Kiedy cesarze: niemiecki Wilhelm II i austro-węgierski Franciszek Józef I aktem z 5 listopada 1916 roku powołali Królestwo Polskie w bliżej nieokreślonych granicach, poznańscy Niemcy wykluczali jakąkolwiek możliwość oderwania Poznania od II Rzeszy, ale doszli do wniosku, że należy ułożyć sobie jakoś stosunki z Polakami. Na marginesie warto dodać, że „akt 5 listopada” był jednym z ostatnich dokumentów podpisanych przez sędziwego Franciszka Józefa. Władca ten, jeden z symboli XIX wieku, zmarł 21 listopada tego samego roku. W 1918 roku mimo hurapatriotycznych odezw hakatystów, nastroje wśród Niemców stawały się coraz bardziej minorowe, za to wzrastała aktywność Polaków, którzy w końcu doprowadzili do przejęcia władzy nad miastem i wybuchu powstania wielkopolskiego. Konspiracja polska w okresie Wielkiej Wojny i nastroje wśród Polaków, to temat na odrębny artykuł.
Pierwsza wojna światowa w Europie zakończyła się 11 listopada 1918 rok, a pokój kończący wojnę podpisano 28 czerwca 1919 roku w Wersalu. Pokój ten okazał się jednak zaledwie dwudziestoletnim rozejmem. Dyplomaci negocjujący warunki pokoju, stanęli wobec problemów, które ich przerosły. Pojawiły się kwestie, które nigdy wcześniej nie istniały, a przynajmniej nie w takim wymiarze, jak chociażby sprawy narodowościowe i pojawienie się tylu nowych państw na mapie starego kontynentu. Europa nie była już taka sama, jak przed wybuchem wojny. Nie było już II Rzeszy Niemieckiej i cesarstw - rosyjskiego i austro-węgierskiego. Dotychczasowy świat runął, ale Poznań stał się na powrót miastem polskim.
Źródło:
Dzieje Poznania w latach 1793 – 1945, praca zbiorowa pod redakcją J. Topolskiego i L. Trzeciakowskiego, Warszawa – Poznań 1994.
A. Wojtkowski, Poznań w niemieckich planach strategicznych 1914 r., „Kronika Miasta Poznania”, nr 2/3, 1932.