JAK POGODZIĆ PRACĘ I OPIEKĘ?
PiS cofnął sześciolatków do przedszkoli, co utrudniło zapewnienie miejsc dla trzylatków. Wprowadził chaos w edukacji, szkoły wróciły do kłopotliwego nauczania zmianowego, pogłębiać się będą (a nie wyrównywać) różnice rozwojowe uczniów. Odpowiedzią na ten stan rzeczy jest nowoczesny program "Aktywna Rodzina".
We wtorek wspólnie z ekspertami rozmawialiśmy o tym podczas specjalnie zorganizowanych konsultacji społecznych poświęconych edukacji szkolnej.
Na papierze wszystko wygląda świetnie: w przedszkolach mają być miejsca dla wszystkich trzylatków, a szkoły mają zapewnić opiekę w świetlicy. W praktyce wszystko zależy od dobrej woli nauczycieli, dyrektorów i władz lokalnych.
Trzylatków w przedszkolach mamy dużo mniej niż średnia europejska, odstajemy od tzw. celów barcelońskich (unijna strategia w zakresie opieki nad dziećmi), gdzie celem jest 90% dzieci w wieku 3-6 lat objętych opieką przedszkolną. U nas ta wartość kształtuje się na poziomie ok 80%. Dostęp do przedszkoli jest najtrudniejszy na wsiach i w dużych miastach (gdzie popyt znacznie przewyższa podaż).
Według raportu NIK w ok. 15% szkół nie funkcjonują świetlice, a ok. 50% badanych dyrektorów zgłosiło problemy w ich funkcjonowaniu: nie wszystkie dzieci znajdują miejsce w świetlicy, szkolne regulaminy utrudniają zapisanie dziecka do niej, jest za mało opiekunów (wg ustawy może być 25 dzieci na opiekuna), infrastruktura jest niewystarczająca (20% szkół). Nadzór nad jakością zajęć w świetlicy jest fikcją, szkoły w większości nie organizują tam zajęć odpowiadających zainteresowaniom uczniów, plany świetlic ustalane są bardzo ogólnie, wciąż takie same, monotonne...
Przedszkola i szkoły muszą zapewniać opiekę w takim zakresie, żeby rodzice nie mieli problemu z łączeniem pracy i opieki nad dzieckiem. Opieka na świetlicy to nie może być tylko przechowalnia dla dzieci, ale wartościowo spędzony czas – dzięki temu szkoła będzie miejscem, gdzie poza przygotowaniami do egzaminów, uczniowie będą mogli rozwijać się kulturalnie, społeczne, sportowo.
Nasze rozwiązania zmierzają do tego, by zapewnić obowiązek organizacji opieki w świetlicy przez szkoły podstawowe przynajmniej w zakresie godzin od 7.00 do 16.00. Doprecyzowane powinny zostać warunki funkcjonowania świetlic. W dni wolne od zajęć dydaktycznych, niebędące ustawowo wolnymi od pracy, szkoła powinna zapewniać program kulturalno-sportowy dostosowany do potrzeb dzieci. To dobry czas na te aktywności, na które zwykle brakuje czasu w dni lekcyjne – pokazy filmów, spotkania z ciekawymi ludźmi, wycieczki po okolicy, zajęcia z pierwszej pomocy, gry edukacyjne... Szkołę mogą w tym wspierać lokalne organizacje pozarządowe.
Dla uczniów, którzy nie zaliczyli przedmiotów, szkoły powinny organizować zajęcia wyrównawcze w wakacje. Uczeń który ma tak poważne trudności w trakcie roku szkolnego nie nadrobi ich sam, bez niczyjej pomocy.
Niż demograficzny może stanowić szansę, gdyż sprawi, że potrzebnych będzie coraz mniej nauczycieli do prowadzenia zwykłych zajęć. To okazja na tworzenie mniejszych klas a także więcej pozalekcyjnej pracy z uczniami, także indywidualnej.
Warto wykorzystać ten czas np. na poprawę jakości nauczania języków obcych, których znajomość jest jedną z najbardziej różnicujących umiejętności. Szkoła uczy zazwyczaj na niskim poziomie, zamożni rodzice posyłają dzieci na zajęcia dodatkowe, a dzieci z uboższych rodzin odstają. Z każdym rokiem te różnice potęgują się.
Z rozmów podczas konsultacji wynika, że potrzebne są radykalne zmiany w karcie nauczyciela. Tylko dzięki temu dyrektor będzie mógł realnie zarządzać kadrą a nie zajmować się głównie administrowaniem.
Oczekiwane są również zmiany obejmujące organizację roku szkolnego. Wakacje mogłyby trwać od 1 czerwca do końca sierpnia, ale w systemie rotacyjnym, podobnie jak ferie zimowe. Część uczniów z danych województw miałaby wolne w czerwcu i lipcu, a część w lipcu i sierpniu.
Zwrócić należy uwagę, że od 1 września do 22 grudnia praktycznie nie ma przerwy w nauce w szkole. Może lepszy byłby model wprowadzający 4 semestry zamiast dotychczasowych dwóch? Koniec października mógłby być takim momentem przerwy, gdzie odbywały by się inne zajęcia, wycieczki szkolne czy projekty wolonatariackie. Dłużej trwałaby przerwa wielkanocna (np. do 10 dni), ale zamiast tego wakacje letnie trwałyby 8 tygodni, a nie prawie 10.
Te zmiany pozwolą zapewnić dłuższy dostęp do infrastruktury szkolnej, a co za tym idzie obniżyć koszty związane z jej codzienną eksploatacją.
Na zakończenie: konieczne są realne podwyżki dla nauczycieli, ale mocno powiązane z jakością i ilością ich pracy. Dziś nauczyciele mało zarabiają i nie są motywowani do cięższej pracy. Rząd oczywiście obiecuje nauczycielom podwyżki, ale to fikcja – mami się pieniędzmi, które zostaną przekazane dopiero za kilka lat, a równocześnie drugą ręką odbiera niektóre dodatki np. mieszkaniowy. Ministerstwo chciałoby by premie dla nauczycieli były uzależniane od „oceny etyczno-moralnej" nauczyciela. Co to jednak w praktyce znaczy? Czy obejmą one nauczycieli posiadających nieślubne dzieci? Albo rozwiedzionych? A może dostaną je jedynie ci, którzy kultywują religię smoleńską, są krewnymi i znajomymi polityków PiS?
Jedno jest pewne. Przedszkola i szkoły dają możliwość wyrównywania szans edukacyjnych i życiowych dla uczniów z różnych rodzin, zwłaszcza tych mniej wydolnych finansowo. Dlatego trzeba ich potencjał w pełni wykorzystać.
Korzystałam z materiałów opracowanych przez Hannę Cichy.