POMODLĘ SIĘ ZA KSIĘDZA SOWĘ
Jeśli jednak decyzję arcybiskupa Jędraszewskiego uważam za słuszną, to szczerze mówiąc bardzo liczę na podobne decyzje w innych przypadkach. Na decyzję w przypadku zakonnika, który znany jest z upodobania do drogich samochodów, czerpania korzyści finansowych z decyzji obecnie rządzących, który ma swoich prywatnych posłów i senatorów, a prominentni ministrowie obecnego rządu rozbijają służbowe samochody pędząc na organizowane przez niego spotkania.
Lubię księdza Kazimierza Sowę. I sytuacji w której się znalazł szczerze mu współczuję. Z pewnością są rzeczy które nas łączą. Ale na nie mniejszą ilość spraw mamy odmienną perspektywę. Różnimy się. Czasem nawet bardzo. Choćby wizją Kościoła i misją księży we współczesnym świecie. Szczerze i po ludzku współczuję księdzu Kazimierzowi sytuacji w jakiej się znalazł. Bo to nie jest z pewnością dla nikogo miłe, gdy nagle i niespodziewanie musi porzucić to co lubił i takie życie jakie prowadził. Współczuję mu też tego, że sytuacja w jakiej się znalazł jest dla wielu - w Kościele i w życiu publicznym - okazją do publicznego wyrażania niezdrowej satysfakcji. Inną jest rzeczą, dlaczego ks. Kazimierz Sowa się w takiej sytuacji znalazł. I nie chodzi tu wcale o to z kim się przyjaźni i w jakich restauracja jada. Mnie to akurat nie przeszkadza. I nie przeszkadza mi też mało kapłański język, który prawdopodobnie był w tych rozmowach - którymi dziś epatuje się opinię publiczną - używany. Wszyscy błądzimy, wszyscy upadamy. Także kapłani.
Jeśli coś mi w tej sprawie przeszkadza, to akurat ostentacyjne zaangażowanie polityczne księdza Kazimierza. I to akurat żeby było zabawniej. zaangażowanie polityczne po stronie mojej partii. Uważam po prostu, że kapłani nie powinni się politycznie angażować, a jeśli już to robią to tylko w sytuacjach, gdy to zaangażowanie dotyczy wprost nauczania moralnego Kościoła. W tym sensie decyzje arcybiskupa Jędraszewskiego uważam za słuszną, choć dotyka ona kogoś i boli kogoś kogo osobiście bardzo lubię. Jestem jednak przekonany, że ks. Kazimierz Sowa głęboko utożsamia się z kościelną zasadą, że decyzja przełożonego, nawet jeśli jest niesprawiedliwa, krzywdząca i bolesna, to w planie Opatrzności ma do spełnienia swoją rolę. Ma do wydania owoce, które ostatecznie zamieniają się w dobro dlatego, którego dziś dotyka. Jeśli jednak decyzję arcybiskupa Jędraszewskiego uważam za słuszną, to szczerze mówiąc bardzo liczę na podobne decyzje w innych przypadkach. Na decyzję w przypadku zakonnika, który znany jest z upodobania do drogich samochodów, czerpania korzyści finansowych z decyzji obecnie rządzących, który ma swoich prywatnych posłów i senatorów, a prominentni ministrowie obecnego rządu rozbijają służbowe samochody pędząc na organizowane przez niego spotkania. Liczę na reakcję przełożonych wobec księdza, który angażuje diecezjalną rozgłośnia radiowa do sprzyjających obecnie rządzącym programów publicystycznych, budujących jednocześnie pomyślność finansową pewnej medialnej spółki rodzinnej. Liczę na decyzje wobec księdza, który bez zgody swoich przełożonych zajmuje się na własną ręką a to lustracja, a to znowu stosunkami polsko - ukraińskimi.
Liczę także na podobną jednoznaczną decyzje władz kościelnych wobec osób duchownych którzy zasiadają w ciałach i organach doradczych prezydentów premierów lub innych prominentnych polityków obecnej władzy. Liczę wreszcie na koniec także na decyzję przełożonych zakonnych wobec tych zakonników, którzy spędzając wiele czasu na Facebooku podchwytują każdą niemal krytyczną uwagę pod adresem obecnej opozycji, polemizując zaciekle z jej wystąpieniami chyba nie starając się stosować specjalnie jezuickiej zasady, że najpierw należy się dowiedzieć o co autorowi konkretnej wypowiedzi naprawdę chodziło. Zainteresowani wiedzą o kim piszę, a niewłaściwość tych wszystkich przypadków ma rzecz jasna bardzo zróżnicowany kaliber. Krótko mówiąc liczę na to że słuszna decyzja przełożonego księdza Sowy nie ograniczy się tylko do niego, ale także do decyzji innych przełożonych, tych wymienionych powyżej duchownych, których zbytnio wciągnęły inne niż kapłańskie aktywności. Czy tak będzie? No cóż... Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei. Nawet takiej nadziei, przeciwko której staje ludzka logika, a nawet i pewność że raczej tak nie będzie.
A księdzu Kazimierzowi życzę, żeby się w nowej sytuacji odnalazł. Zawsze może liczyć na moją życzliwość i wsparcie. I na dziesiątkę różańca. Zwłaszcza teraz. Pomodlę się za księdza Kazimierza Sowę. Do zobaczenia Księże!
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki