CIEKAWE RZECZY MÓWI ADAM MICHNIK
Tu zgadzam się z nim w 100%. Myślę, że to samo mógłbym powiedzieć Marek Jurek. Pytanie tylko jak wyciągnąć z tego praktyczne polityczne wnioski.? Bo jeśli je wyciągniemy, to z "dobrą zmianą" może być naprawdę krucho...
Wczorajszy dzienny serwis portalu 300polityka.pl przynosi ciekawą relację ze spotkania Adama Michnika w Lublinie. Szczególnie ciekawe są tu dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że Michnik przestrzega przed antyklerykalizmem i antyreligijnością KODu. To bardzo ciekawa analiza, bo myślę, że naczelny Gazety Wyborczej rozumie, że odsunięcie PiS-u od władzy nie będzie możliwe, jeśli na stronę anty PiSowską nie przeciągnie się pewnej części środowisk konserwatywnych. Można by je roboczą nazwać - choć nieprecyzyjnie - kościelnymi. Poza tym tego wymaga elementarna wrażliwość i szacunek dla uczucie religijnych innych. Michnik w Lublinie mówił tak: "Czasem na spotkaniach z KOD-em zdarzają się agresywne wypowiedzi antyklerykalne, a nawet antyreligijne. To dla mnie bolesne. Byłem wielkim entuzjastą tej „rewolucji parasolek”. Wspaniała rzecz. Kobiety wystąpiły, jako suwerenny podmiot w polskim życiu publicznym po raz pierwszy. I to już jest nieodwracalne. Niemniej jednak jak zobaczyłem transparent: „Ochrzcij sobie kota”, to zrobiło mi się przykro. Bo to jest sakrament. Z sakramentu nie powinno się szydzić, bo to jest bolesne. Dla chrześcijanina to jest sacrum. Sacrum nie powinno być wyszydzane (…). Więc z jednej strony niepokoi mnie ta tendencja pisowska, jak to przed wojną mówił Boy-Żeleński – klechizm. Ale z drugiej strony uważam, że byłoby okropne, gdyby odpowiedzią na to był antyreligijny obskurantyzm".
Trzeba przyznać, że to ciekawa analiza. Zwłaszcza ze strony guru środowisk lewicowo – laickich. I kwestia druga. To kwestia religijności, a ściślej mówiąc instrumentalizacji religii i Kościoła przez Jarosława Kaczyńskiego. Michnik w Lublinie mówił o tym tak: „Mam wrażenie, że prezesa PiS religia specjalnie nie interesuje. Nigdy specjalnie nie słyszałem, nie czytałem, żeby on na temat religii powiedział jakąkolwiek interesującą myśl. Jego religia interesuje na wzór francuskiego konserwatysty Charles’a Maurras, który mówił tak: chrześcijaństwo to dzieło czterech ciemnych Żydów, niewykształconych, i to jest stek bredni. Kościół katolicki to wspaniała hierarchiczna organizacja. Dlatego – mówił Maurras – jestem katolikiem-ateistą. Dlatego że Kościół pokazuje, jak należy tworzyć społeczeństwo, instytucję itd. Na pewno ten katolicyzm Józefa Tischnera, Jana Pawła II, arcybiskupa Józefa Życińskiego czy profesora Świeżawskiego to nigdy nie był, nie jest i nie będzie katolicyzm Kaczyńskiego. Jego katolicyzm to katolicyzm polityczny, na wzór Rydzyka. Rydzyka potrzebuje Kaczyński, a Rydzyk potrzebuje jego. W tej chwili to jest taka komunia dusz, ale przy pierwszym zakręcie mogą sobie nawzajem wbić sztylety w plecy” Tu zgadzam się z nim w 100%. Myślę, że to samo mógłbym powiedzieć Marek Jurek. Pytanie tylko jak wyciągnąć z tego praktyczne polityczne wnioski.? Bo jeśli je wyciągniemy, to z "dobrą zmianą" może być naprawdę krucho...
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki