JAK SWOBODNIE ŻYJE OJCIEC RYDZYK?
Ojciec Rydzyk nie mówi, że gdyby został lekarzem, to łatwiej zarobiłby na jakieś szczytne cele. Nie! On mówi, że wtedy po prostu żyłby sobie swobodnie! Czy to oznacza, że dziś również żyje sobie swobodnie tyle, że wymaga to od niego nieco więcej wysiłku? Że kapłaństwo jest dla niego źródłem wygodnego życia, choć swego czasu mógł sobie po prostu wybrać źródło bardziej „efektywne”?
Przyznaję. Myślałem, że to się już nie zdarzy. A jednak. Ojciec Tadeusz Rydzyk mnie autentycznie zaskoczył. „Tak sobie myślę, że gdybym te lata studiów w seminarium poświęcił na specjalizację, na medycynę... Jaka kasa by była. Żyłbym sobie swobodnie! A tak to co, żebrze człowiek”, mówi redemptorysta we fragmencie audycji, którą można obejrzeć pod tym linkiem między 2 minutą 25 sekundą, a drugą minutą 50 sekundą ( Przyznaję. Osłupiałem. I to nie tylko dlatego, że wyobraziłem sobie w tym miejscu świętego Jana Pawła II, papieża Franciszka, kardynała Macharskiego, zamordowanego ostatnio we Francji księdza Jacquesa Hamela, franciszkańskich męczenników z Periacota czy świętego Maksymiliana Kolbego jak narzekają, że mogli by robić co innego i po prostu poraził mnie sam komizm tej myśli. Osłupiałem jeszcze z dwóch powodów.
Po pierwsze teologiczna ignorancja leżąca u podstaw takiej wypowiedzi. Teologia katolicka, gdy mówi o kapłaństwie, opiera się bowiem między innymi na znanym cytacie z listu do Hebrajczyków: „Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale [uczynił to] Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził, jak i w innym [miejscu]: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”. (Hbr. 5, 1-6). Ojciec Rydzyk powinien znać podstawy teologii i wiedzieć, że skoro jest kapłanem, to Bóg go do tego kapłaństwa wezwał, Bóg go doń powołał, a nie on sam sobie to kapłaństwo wybrał. Mamy więc tutaj do czynienia – w najlepszym razie – z rażącym przykładem teologicznego niechlujstwa, jeśli nie ignorancji.
Drugi powód mojego osłupienia jest jednak poważniejszy, bo niechlujstwo i ignorancja również w teologii są jednak zjawiskami spotykanymi. Ten drugi powód to fakt, że ojciec Rydzyk w tej wypowiedzi wydaje się patrzeć na kapłaństwo, jako na źródło przychodów finansowych, ubolewając jednocześnie, że nie wybrał bardziej popłatnej profesji. Idźmy jednak dalej. Ojciec Rydzyk nie mówi, że gdyby został lekarzem, to łatwiej zarobiłby na jakieś szczytne cele. Nie! On mówi, że wtedy po prostu żyłby sobie swobodnie! Czy to oznacza, że dziś również żyje sobie swobodnie tyle, że wymaga to od niego nieco więcej wysiłku? Że kapłaństwo jest dla niego źródłem wygodnego życia, choć swego czasu mógł sobie po prostu wybrać źródło bardziej „efektywne”? Od dawna uważam, że problemem polskiego Kościoła jest jego nadmierna instytucjonalizacja. Że w danej miejscowości parafia czy klasztor często jest postrzegana na równi z urzędami świeckimi. Co się na ten stan złożyło? Pewnie wiele czynników, ale moim zdaniem także i to, że w wielu środowiskach, jeszcze do niedawna kapłaństwo postrzegane było, jako droga społecznego awansu. Przywołana wypowiedź ojca Rydzyka jest tej wizji kapłaństwa najjaskrawszym przykładem. Miejmy nadzieję, że to wizja, która odchodzi w przeszłość. Im szybciej, tym lepiej…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki