TRZYLATKI GAGATKI
Rodzice dzieci sześcioletnich osiągnęli swój cel! Radość. Szczęście. Wszystko dla swoich pociech. Rok dłużej w beztroskiej przedszkolnej rzeczywistości. W grudniu Sejm i Senat zdecydował, że do szkół obowiązkowo powinny iść siedmiolatki a nie sześciolatki.
Wszystko pięknie. Szkoda że kosztem dzieciaczków urodzonych w roku 2013. Czy rodzice tegorocznych trzylatków też powinni walczyć, zbierać podpisy i protestować by ich dzieci mogły znaleźć miejsca w przedszkolu? By mogły zacząć start w edukacyjnym świecie tak jak ich koledzy, którzy w większości rozpoczęli życie przedszkolne w wieku trzech lat.
Marzec to czas rekrutacji do przedszkoli. W zaprzyjaźnionym przedszkolu oto taka sytuacja. Od pierwszego marca drzwiami i oknami jak co roku przepychają się rodzice by złożyć wniosek o przyjęcie do placówki. Zadają pytania. Mają prawo pytać gdyż sytuacja nie jest jasna. Dzieci 6 letnie nie idą do szkoły zatem jak powstaną miejsca dla najmłodszych? Personel administracji wydający karty zgłoszenia nie wie co odpowiadać rodzicom. Zdobyć się na odwagę i szczerze oznajmić , że nie ma miejsc dla trzylatków ponieważ tylko piątka dzieci odchodzi do szkoły? I nawet jeżeli zwolni się te pięć miejsc to wiadomo że w najstarszej grupie dzieci. A do takiej grupy raczej trzylatków „wkomponować” się nie da! Zatem pokornie przyjmują wnioski, wymijając się od odpowiedzi na pytanie „a jakie są szanse”, wiedząc że szanse są raczej znikome.
Być może taka sytuacja nie występuję we wszystkich przedszkolach w Polsce. Bo jak wiadomo w wielu gminach zachęca się i kusi rodziców by tylko zabrali dzieci z przedszkoli do szkół. A to wyprawkami tudzież innymi wabikami. Możliwe że dzięki reformie PIS w niektórych przedszkolach utworzą dodatkowe grupy. Niestety nie każdy budynek jest na tyle elastyczny by rozciągnąć go jak gumę a dzieci to nie meble, nie upchniemy nogą, nie wciśniemy, nie przestawimy. Zwyczajnie się nie da.
Co roku rodzice maluszków podejmują decyzje do którego przedszkola posłać swoją pociechę. Czy tego bliżej domu? A może tam gdzie chodziło starsze dziecko? Pytają znajomych? Czytają fora internetowe? Śledzą oferty dostępnych placówek. Wreszcie zwiedzają placówki, uczestniczą w tzw. dniach otwartych .Bowiem wiadomo to ważna decyzja. Pierwszy krok ku samodzielności maluszków. Pierwsze rozstania. Przełomowy czas dla rodziny. W tym roku dzięki pochopnej decyzji PiS i ich ekspresowym „dobrym zmianom” rodzice nie mają takich problemów. Bo będą się cieszyć jeśli ich trzylatek w ogóle dostanie się do jakiegokolwiek przedszkola.
Sytuacja trzylatków nie wygląda ZBYT OPTYMISTYCZNIE. Nie zazdroszczę rodzicom. Czy kolejna grupa rodziców rozwiąże problem za pomocą protestów? Czy przeszkody te w ogóle można rozwiązać w kilka miesięcy? Szkoda że Pani Minister Zalewska wprowadzając niniejszą ustawę trudnościami obarczyła samorządy, zostawiając je samym sobie. Wiceminister Marzenna Drab natomiast przekonywała niedawno że brakujące 100 tys. miejsc w przedszkolach łatwo stworzyć. Życzę powodzenia!