BĘDĘ SIĘ MODLIŁ ZA TOMASZA ARABSKIEGO
Ten obiad musi być strasznie bolesny dla zwolenników zamachu. Musi im się odbijać straszną niestrawnością, skoro do polemiki z Arabskim bracia Karnowscy rzucili Marka Pyzę. Oczywiście, jeśli mówimy tu o niestrawności to z pewnością dotyczy ona wyłącznie tych, którzy w zamach wierzą, nie zaś tych, którzy żyją z opisywania go. Tym bardziej zależy na samym Arabskim. Na zlinczowaniu go. Krew przecież, nie tylko smoleńska od dawna dobrze się sprzedaje. Już choćby i potencjalna krew Tomasza Arabskiego może nawet lepiej….
Przeczytałem wczorajszy wywiad w jednym z dzienników z byłym szefem Kancelarii Premiera Tuska. I w pewnym sensie nim zainspirowany stwierdzam: Tak. Będę się modlił za Tomasza Arabskiego. Jak za każdego, kogo znam, a kto znalazł się w trudnej, albo tragicznej sytuacji życiowej.
Kiedy myślę o sytuacji tragicznej, to myślę o 10 kwietnia. O tym jak przed godziną 10 czekałem na mego kolegę księdza, który będąc przejazdem w Poznaniu, miał u tutejszy Franciszkanów odprawić Mszę świętą. Kilka minut wcześniej, osoby wychodzące z Mszy o godzinie 9 poinformowały mnie o katastrofie. Przed samą 10 przyszedł kolega. I zmienił intencję. Msza o 10 była już za ofiary katastrofy smoleńskiej. Pewnie jedna z pierwszych…
Tomasz Arabski nie jest w tragicznej sytuacji życiowej. Jest w sytuacji trudnej. I dlatego, jako osobie, którą znam, moja modlitwa mu się należy…
Nie wiem za to, czy i kiedy ci, którzy tak chętnie dziś widzą Arabskiego w więzieniu, a byli wtedy w Smoleńsku uczestniczyli wtedy w Mszy za ofiary. Z pewnością jednak, nikt z nich nie próbował się dostać na miejsce katastrofy. Choć jak deklarowali, zginęli tam ich przyjaciele, a nawet osoby, o których mówili – jak choćby Antoni Macierewicz o Annie Walentynowicz – że je kochali. Czy jeśli w jakimś wypadku ginie lub odnosi rany, ktoś, kogo kochamy, przyjaciel to staramy się dostać na miejsce tego wypadku czy nie? Odpowiedź wydaje się logiczna. Ale 10 kwietnia chyba ta logika nie obowiązywała. Jak swego czasu ujawnił Marek Migalski, po śmierci przyjaciół, ci, którzy przyjechali pociągami lub samochodami, w sporej większości, zwyczajnie poszli zjeść obiad. Jak swego czasu ustaliłem do restauracji Szafran. Właśnie wtedy, gdy Rosjanie zaczęli zacierać pierwsze ślady „zamachu”? Arabski o tym mówi…
Ten obiad musi być strasznie bolesny dla zwolenników zamachu. Musi im się odbijać straszną niestrawnością, skoro do polemiki z Arabskim bracia Karnowscy rzucili Marka Pyzę. Oczywiście, jeśli mówimy tu o niestrawności to z pewnością dotyczy ona wyłącznie tych, którzy w zamach wierzą, nie zaś tych, którzy żyją z opisywania go. Tym bardziej zależy na samym Arabskim. Na zlinczowaniu go. Krew przecież, nie tylko smoleńska od dawna dobrze się sprzedaje. Już choćby i potencjalna krew Tomasza Arabskiego może nawet lepiej….
Co z tego, że oskarżenie jest prywatne? Że nie było pierwszej rozprawy.? Że nie ma wyroku. Że sądy są niezawisłe (chyba, że nie są?). I tak warto napisać: „A co do obiadów, to wypada życzyć, by kasza nie była przypalona. Po samym czarnym chlebie zalanym czarną kawą człowiek może nie mieć siły ścielić pryczy.” Jakże wtedy wzrasta klikalność! Tyle, że klikalność przynoszą w necie różne rzeczy. Pornografia też…
A w ogóle – poza obiecaną modlitwą – to trzymaj się Arab!
Linki źródłowe:
http://migal.salon24.pl/433982,kto-zdradza-l-kaczynskiego-o-swicie-przy-obiedzie-i-wieczorem
http://jflibicki.salon24.pl/434198,obiad-smolenski-zjedli-w-szafranie
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl