CZY BĘDZIE REWOLUCJA W POZNAŃSKIEJ PO? „JESTEŚMY ZBYT GRZECZNI W STOSUNKU DO STOLICY”
Szymon Ziółkowski liderem poznańskiej listy PO. Reakcja lokalnej Platformy? Jeden z posłów musi się napić whisky i rezygnuje ze startu. Szef radnych pisze, że poznańscy politycy PO są zbyt grzeczni wobec stolicy. A szeregowi działacze mówią wprost, że czują się jakby dostali w policzek. Czy poznańska Platforma stoi u progu rewolucji?
Takiego lidera poznańskiej listy PO nikt się nie spodziewał. Jeszcze w czwartek rozmawiałem z ważnymi lokalnymi działaczami Platformy, którzy mówili, że „jedynką” będzie albo poseł Bożena Szydłowska albo poseł Waldy Dzikowski. Gdzieś na horyzoncie majaczyła jeszcze wizja możliwości obsadzenia na pierwszym miejscu kobiety, która nie była do tej pory na liście PO, ale tutaj nie padało żadne nazwisko. – Ta tajemnicza kobieta miałaby być jakimś autorskim projektem Warszawy, ale raczej liderem będzie ktoś z naszych posłów – słyszałem wówczas.
Lokalni działacze przyznawali jednak zgodnie - Takiego zamieszania, jakie jest teraz nie było jeszcze nigdy. Jednak prawdziwe zamieszanie miało dopiero nadejść.
INFORMACJA NA TWTTERZE
Piątek, kilka minut przed godziną 22. Od blisko 10 godzin w Warszawie trwa Zarząd Krajowy PO, który ma ustalić kształt list wyborczych. Tymczasem na Twitterze były szef poznańskiej Platformy Obywatelskiej, Filip Kaczmarek informuje mnie o pogłoskach z Zarządu PO, jakoby liderem w Poznaniu miał zostać Szymon Ziółkowski.
Kilka minut później od polityków będących na Zarządzie zdobywam potwierdzenie tej informacji. Poznańskie media zaczynają huczeć. A razem z mediami huczeć zaczynają lokalni działacze PO. Najczęstsze sformułowania? Te w mediach: niespodzianka, zaskoczenie, rewolucja. Te wśród działaczy partyjnych: policzek, krzywda, brak szacunku (to oczywiście te cenzuralne określenia, będące tego wieczoru w mniejszości).
SKĄD TO OBURZENIE?
Szymon Ziółkowski to znakomity sportowiec, mistrz świata i złoty medalista Igrzysk Olimpijskich. Politycznie obecny raczej umiarkowanie. W 2010 i 2015 roku członek honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego. Do tego momentu nie jest źle, ale… W ubiegłorocznych wyborach samorządowych Ziółkowski poparł kandydaturę Ryszarda Grobelnego i z jego komitetu starał się o mandat wojewódzkiego radnego. Bez skutku. Otrzymał zaledwie 1,6 głosów i wydawało się, że do polityki nie wróci. Tymczasem nieoczekiwanie kilka miesięcy później został wyciągnięty z politycznego kapelusza Ewy Kopacz.
Sama Pani Premier dzień później mówiąc o kandydaturze Ziółkowskiego stwierdziła – Mistrz olimpijski, mistrz świata, oglądaliśmy go w telewizji. Trzeba przyznać, że nie brzmi to jak najlepsza polityczna laudacja.
Szymon Ziółkowski w gorącym komentarzu dla „Naszego Głosu Poznańskiego” stwierdził - Na razie sam jestem w szoku. Kilkanaście godzin później tłumaczył - Nominacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. To była krótka, męska decyzja. Powiedziałem "tak". Nie boję się wyzwań. Gdybym nie wierzył, że pociągnę tą listę, nie podejmowałbym się tego.
Problem jednak w tym, że w możliwość „pociągnięcia” listy nazwiskiem Szymona Ziółkowskiego nie wierzą lokalni działacze tej partii.
REAKCJE
Poznański poseł Platformy, chociaż za kilkanaście tygodni już były poseł, Michał Stuligrosz bez ogródek mówił „Głosowi Wielkopolskiemu”, że na wieść o liderze listy sięgnął po „kropelkę whisky” i zdecydował o tym, że do Sejmu jesienią w ogóle nie wystartuje.
Rafał Grupiński, którego Rada Regionu rekomendowała na pierwszym miejscu listy, próbował na Zarządzie walczyć o swoją pozycję, ale po zdecydowanej reakcji Ewy Kopacz zrezygnował z dalszyc prób oporu.
Sądząc po emocjonalnej reakcji na Facebooku, rezygnować z walki nie zamierza natomiast szef poznańskich radnych PO, Marek Sternalski (10 miejsce na liście). „Warszawa nigdy nie rozumie Poznania a my jesteśmy zbyt grzeczni w stosunku do stolicy” – napisał.
Waldy Dzikowski, rekomendowany przez Radę Regionu na miejscu 3 i według plotek przymierzany przed Zarządem PO do miejsca 1, ostatecznie otrzymał miejsce 4. Komentując kształt listy powiedział - Decyzję, że naszą „jedynką” będzie Szymon Ziółkowski, przyjąłem ze zdziwieniem i zaskoczeniem.
Inni działacze tak dyplomatyczni już nie byli, w nieoficjalnych rozmowach usłyszałem: „dostaliśmy w pysk”, „mają nas za nic”, „dramat”, „dlaczego w ogóle nas się nie słucha w tej Warszawie”, „myślą, że każdego mogą nam narzucić, wyborca nie jest taki głupi”, „musimy się postawić”. Uff!
Teraz do tego wszystkiego dołóżmy głos Ewy Kopacz, która na specjalnej konferencji w piątkowy wieczór mówiła - Jestem przekonana, że to listy dobrej zmiany.
Wychodzi na to, że przekonana jest o tym tylko Ewa Kopacz. A zamiast „dobrej zmiany” w poznańskiej Platformie mamy niezłe zamieszanie.
Nikt bowiem nie lubi, jak mu się coś narzuca. Teraz lokalni działacze mają dwa wyjścia: albo po pierwszej fali krytyki zaakceptują decyzję centrali albo też się postawią i udowodnią, że faktycznie do tej pory byli „zbyt grzeczni”.
Sądząc po ostrym tonie i wyrażanej determinacji, wybór już chyba został dokonany.
A wszystko to dzieje się przed najtrudniejszymi wyborami dla Paltformy Obywateskiej od 10 lat. Jakby politycy tej partii już zapomnieli o haśle - „Zgoda buduje”.