PO DEBACIE. BUDYŃ Z SOCZKIEM MALINOWYM
Po tej debacie – przynajmniej niektórzy wyborcy – będą się zastanawiać czy chcą osadzić w Belwederze młodzieńca czasem upapranego budyniem. Oczywiście z soczkiem malinowym… No i skończyła się pierwsza, telewizyjna debata prezydencka w II turze wyborów. No i krótkie podsumowanie. Wygrał ją wyraźnie Bronisław Komorowski.
Nie było to zwycięstwo miażdżące, ale wyraźne. Czy to wystarczy na zniwelowanie sondaży mówiących o przewadze Andrzeja Dudy? Tego nie wiem. Andrzej Duda potknął się dwa razy. A w zasadzie inaczej – dwa razy został trafiony przez Bronisława Komorowskiego. Raz, gdy okazało się, że od 9 lat blokuje on etat wykładowcy na Uniwersytecie Jagiellońskim i drugi raz – gdy stanął temat Skoków. Duda odciął się tylko raz. Wytykając Bronisławowi Komorowskiemu zmianę zdania w kwestii nowelizacji Konstytucji w sprawie Jowów. Nie to jednak zdecydowało o rezultacie tej debaty. Zadecydowały emocje. Bronisław Komorowski był zdecydowanie rozluźniony, a Andrzej Duda – zaskakująco spięty. Momentami wyglądało to trochę jak rozmowa ucznia z nauczycielem. Zwłaszcza w tej części debaty, która składała się z polemik. Pierwszy raz – i to, co zaskakujące właśnie w tej debacie – Andrzej Duda wydawał się momentami ilustrować okrzyk, który wypominano mu jeszcze z czasów podstawówki: budyń z soczkiem malinowym proszę! Po tej debacie – przynajmniej niektórzy wyborcy – będą się zastanawiać czy chcą osadzić w Belwederze młodzieńca czasem upapranego budyniem. Oczywiście z soczkiem malinowym…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki