JAK ANDRZEJ DUDA KALA DOBRE IMIĘ LECHA KACZYŃSKIEGO
Można mieć różne zdanie o wadach i słabościach prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Wreszcie o nim samym. Ale jedno wiemy na pewno. Że on nigdy nie pozwoliłby zamienić siebie i swego urzędu w listonosza jakiejś wątpliwej, lobbingowej sprawy, jakiegokolwiek prywatnego podmiotu. Chyba, że byłby do niej przekonany. Albo chyba, że… Że ktoś podrzuciłby mu do podpisu jakiś – spreparowany metodą kopiuj – wklej dokument. Czy tak było w przypadku prezydenckiej skargi konstytucyjnej w sprawie Skoków?
Od wczoraj sprawa Skoków weszła w nową fazę. Bo – jak pisze Gazeta Wyborcza –Andrzej Duda, jako prezydencki prawnik, przygotowywał Lechowi Kaczyńskiemu wniosek, kierujący ustawę obejmującą Skoki, nadzorem bankowym, do Trybunału Konstytucyjnego. I może nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pisząc tę skargę, Duda miał opierać się wyłącznie na opiniach prawnych dostarczonych mu przez Skoki - w tym jednej anonimowej – i że zapewne, konstruując ten wniosek, miał z nich korzystać na prostej i mało chlubnej zasadzie kopiuj – wklej (http://wyborcza.pl/1,75478,17665427,Grzegorz_Bierecki_w_troj_SKOK_u_do_Andrzeja_Dudy_.html). Od tego momentu Duda – choć wypowiadał się wczoraj kilkukrotnie – milczy jak zaklęty. A sprawa jest naprawdę bardzo poważna. I to milczenie jest naprawdę zastanawiające. Wręcz krępujące. Ono mówi nam naprawdę więcej niż 1000 słów. Dlaczego? Bo wygląda na to, że kandydat Duda nie wie, jak odnieść się do prostego faktu, że jako prezydencki minister, ustawił się w roli usłużnego listonosza między Skokami, a Trybunałem Konstytucyjnym. Więcej nawet, że do tej roli sprowadził nie tylko siebie samego. Sprowadził do tej mało chlubnej roli urząd prezydencki, a w końcu i samego śp. Lecha Kaczyńskiego. Otóż tutaj sprawa wydaje się dla mnie najpoważniejsza. Tutaj tkwi jej sedno. Dlaczego? Ano dlatego, że można mieć różne zdanie o wadach i słabościach prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Wreszcie o nim samym. Ale jedno wiemy na pewno. Że on nigdy nie pozwoliłby zamienić siebie i swego urzędu w listonosza jakiejś wątpliwej, lobbingowej sprawy, jakiegokolwiek prywatnego podmiotu. Chyba, że byłby do niej przekonany. Albo chyba, że… Że ktoś podrzuciłby mu do podpisu jakiś – spreparowany metodą kopiuj – wklej dokument. Czy tak było w przypadku prezydenckiej skargi konstytucyjnej w sprawie Skoków? Tego nie wiem. Ale usilne milczenie Andrzeja Dudy w sprawie Skoków i brak jego jasnej deklaracji, że śp. Lech Kaczyński był do tej skargi zwyczajnie przekonany zdaje się potwierdzać to moje podejrzenie. Podejrzenie, że w tym przypadku Andrzej Duda po prostu kala dobre imię swego – jak na prawo i lewo utrzymuje – politycznego mentora. Kala dobre imię śp. Lecha Kaczyńskiego. I na koniec jedna, drobna uwaga. Jeśli tak rzeczywiście jest, to za chwile między Dudą, a Jarosławem Kaczyńskim dojdzie do naprawdę ostrego sporu. Dlaczego? Bo czego, jak czego, ale dobrego imienia swego brata Jarosław Kaczyński nie podporządkuje naprawdę żadnemu politycznemu celowi. Nawet tak ważnemu, jak dobry wynik kandydata PiSu w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki