POMNIK NIE-WDZIĘCZNY
Kość niezgody. Przyczyna konfliktu. Szkarada. Z mętną przeszłością. Symbol religijny czy polityczny? Nad Maltą czy na Ostrowie Tumskim? Pomnik Wdzięczności rozpala część poznańskich elit. Mieszkańcy przyjmjują go chłodno. Komitet odbudowy broni, Kościół Katolicki wspiera. Sypią się nieprzyjemne epitety. Pojawia się ekstrawagancki, bo kosztowny pomysł referendum. Ale nie nad samym pomysłem ustawienia Pomnika, ale nad jego lokalizacją. Dlaczego tak? Trudno powiedzieć.
Zwolennicy referendum nad lokalizacją upierają się, że za zgoda właściciela można by pomnik ustawić na Ostrowie Tumskim. Choć jasną deklarację złożył już arcybiskup - pomnika przy pałacu nie chce. Łęgi Dębińskie? Mam wrażenie, że to propozycja z tych "dla świętego spokoju". Żeby wyciszyć konflikt, który bardzo niektórym spać nie daje. W Poznaniu! Zamiast Malty i pl. Mickiewicza proponuje się więc nieco bardziej schowaną lokalizację na Łęgach. Czy poza krzyżem oraz faktem, że JP II spotkał się tam z Poznaniakami (co miało miejsce także na pl. Mickiewicza), jest coś co wyróżnia to miejsce? Otóż nadal jest to teren miejski, blisko centrum.
Nie może być mowy o kompromisie jeśli cel ideologiczny (a nie religijny) zostaje i tak zrealizowany przez inicjatorów.
W przypadku referendum nad miejscem trudno będzie mówić o demokracji i jej pięknych ideach jeśli już wiemy, że Komitet Odbudowy zgodzi się na nie tylko na własnych warunkach. W innym przypadku wydamy ponad milion na głosowanie, które głównych zainteresowanych nie intersuje. Warto dostrzec kogo ma się po drugiej stronie - dobrze napisał ostatnio Cezary Ostrowski - do wolności nikogo nie zmusimy. Podobnie i do demokracji. Jeśli z drugiej strony mamy zapędy autorytarne, mowę nienawiści (porównania władz miasta do nazistów), to czy się nam to podoba czy nie (nie podoba), nie mamy możliwości prowadzenia racjonalnej dyskusji z drugą stroną. Pytanie najważniejsze – czym jest ten pomnik? Bo wg inicjatorów odbudowy nie religijny charakter a patriotyczny ma kluczowe znaczenie. Przy czym ten patriotyzm jest rozumiany w kategoriach tego z lat dwudziestych. Ciągnie się więc za pomnikiem odór ksenofobizmu endeckiego, który dominował wówczas w Poznaniu.
Nie mam przeciwko postawieniu pomnika wiele o ile nie stoi on na gruncie publicznym. Wtedy jego charakter polityczny zostaje zniwelowany i pozostaje wątek religijny. Jeśli na takowym (publicznym) terenie wyląduje, to zawsze będzie gdzieś pobrzmiewać to co tyczy się pierwowzoru z lat trzydziestych – element walki kulturowej w Poznaniu, próba zdominowania przestrzeni (udana na krótko) przez środowiska prawicowe. Będzie on wtedy manifestacją polityczną a nie religijną.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy, który mam wrażenie pobrzmiewa w wypowiedziach sporej części przeciwników Pomnika. Wbrew temu co się wielu wydaje, sprawa Pomnika Wdzięczności nie jest i mimo zaklinania, nie stanie się tylko problemem estetycznym. To jest, i będzie problem ideologiczny – możemy myśleć i chcieć różnych rzeczy, ale to zwolennicy Pomnika narzucają nam niestety narrację.
PS. W tej chorobie referendalnej doszlismy do momentu, że część zwolenników odbudowy proponuje przy okazji pomnika głosować nad zasadnością finansowania Festiwalu Malta przez miasto.