POZNAŃ: KONSERWATYWNY W DOBRYM TEGO SŁOWA ZNACZENIU
Reprezentuję Poznań i region w Parlamencie Europejskim, ale urodziłem się w stolicy Wielkiej Brytanii,a nie Wielkopolski, a więc nie roszczę sobie prawa do bycia ekspertem od spraw Pyrlandii.
Moje obserwacje są więc dokonywane z pewnego dystansu, co skądinąd może być dla rodowitych Poznaniaków ciekawe.
Uważam, że Poznań jest bardziej konserwatywny obyczajowo niż politycznie. Być może to się zmienia, bo można obserwować (wybory europejskie!) wzrost sympatii dla centroprawicy (PiS), ale więcej albo nawet znacznie więcej osób myśli podobnie jak prawica w obszarze moralno-etycznym, a jednak nie głosuje na prawicę. Coniedzielna frekwencja w poznańskich kościołach jest wyższa od frekwencji w innych stolicach województw Polski zachodniej i północnej. Wydaje się też, że akceptacja dla różnych „nowinek” obyczajowych jest tutaj relatywnie mniejsza niż np. w Warszawie. Czy to genius loci miasta o bardzo silnych prawicowo-konserwatywnych tradycjach okresu przed odzyskaniem niepodległości, ale także przez czas Dwudziestolecia Międzywojennego? Nie wiem. Jedno jest pewne, że o ile w latach 1918-1939 te poglądy przekładały się na wybory polityczne, o tyle teraz ma to miejsce w mniejszym stopniu.
Trudno jest natomiast porównać Poznań pod względem „prawicowości” czy „konserwatyzmu” z metropoliami Europy zachodniej. Poznań jest częścią Polski, a Rzeczpospolita jest po prostu inna niż szereg naszych bliższych i dalszych sąsiadów w Unii Europejskiej. Choć oczywiście są też takie kraje, które są dużo bardziej konserwatywne niż nasze państwo, że wymienię Słowację z naszego najbliższego otoczenia oraz Irlandię i Maltę – tych dalszych „sąsiadów”. To jednak jest specyfika narodowa, a nie poznańsko-wielkopolska.
Skądinąd na końcu tego teksu pomyślałem sobie, że konserwatyzm niejedno ma imię. Oto bowiem brytyjscy konserwatyści, rządzący przecież Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej popierają tzw małżeństwa homoseksualne, a w szeregu krajów członkowskich Unii rządzonych przez lewicę nie ma nie tylko społecznego przyzwolenia na tego typu rzeczy, ale daleko jest nawet do ustanowienia takiego prawa. Świadczy to o pewnym relatywizmie ujęcia pojęcia konserwatyzm, ale też o podstępności Państwa pytania.
Myślę jednak, że jeśli za „konserwatyzm” uznać szacunek do własnej tradycji, pracowitość, a nawet kult pracy oraz respekt dla ponadczasowych wartości a także uznanie priorytetu dla wspólnoty narodowej, to poznaniacy, Wielkopolanie są konserwatywni. I Bogu dzięki.