KONDYCJA POLSKIEJ MUZYKI ROZRYWKOWEJ
Jaka dziś jest polska muzyka rozrywkowa, a jaka była w latach ubiegłych? Kto dziś jest gwiazdą pokroju Edyty Górniak, Ryśka Rynkowskiego czy zespołu Varius Manx? I czy te gwiazdy mają taki sam blask?
Chciałem podejść inaczej do tego wpisu na moim blogu. Już miałem pięknie ułożony wstęp o rozkwicie disco polo w latach 90. i jego wielkim powrocie, mając te dwa punkty zaczepienia chciałem pokazać Państwu to i owo, postawić tezę, użyć trafnych i dobrze dobranych argumentów. No, ale nie. Zrobimy to inaczej.
Nigdy nie ruszała mnie Edyta Górniak. To co dziś prezentuje muzycznie to jakieś kiepskie echo przeszłości, ale za dzieciaka dobrze pamiętam "Dumkę na dwa serca" z Mietkiem Szcześniakiem, czy "To nie ja". Swoją drogą ta druga piosenka zaprezentowana w 1994 roku na Eurowizji do dziś jest naszym największym sukcesem na tych (obecnie niby) prestiżowych zawodach muzycznych. Ruszał mnie za to bardziej Ryszard Rynkowski, mniej lub bardziej świadomie, którego lubi moja Mama. Kto nie zna piosenek "Wypijmy za błędy", " Za młodzi, za starzy" czy kultowe "Dziewczyny lubią brąz"? A to, drodzy państwo, ukazało się nie tak dawno, bo na albumie z roku 2000. Prawie 15 lat minęło a chociaż tą ostatnią piosenkę kojarzysz nawet nieźle.
" Widziałam orła cień" zaśpiewał Jerzy Stuhr w kultowym filmie "Killer", do którego genialny soundtrack stworzył zespół Kuby Sienkiewicza, Elektryczne Gitary. Nucąc "Już tylko killer" automatycznie po tym wersie (ty-ryt) uruchamia się w mojej głowie instrument dęty z tego utworu. I to jest ładne, miłe, powiedziałbym piękne, taka nowoczesna pocztówka, którą gdzieś tam w szufladzie biurka w głowie sobie ją trzymam i jak mi się ta Hiszpania gdzieś przypomni to tą plażę widzę.
Pamiętam jak z Tatą poszedłem do sklepu muzycznego, kupić kasetę, moją pierwszą (pomijając Spice Girls od Gwiazdora pod choinkę). Robert Chojnacki. Piasek. Tak, na serio. Chojnacki, saksofonista De Mono i Piasek, jeszcze w kitce. "Budzikom śmierć", " Prawie do nieba" czy "Niecierpliwi" od roku 1995 (kasetę dorwałem rok lub dwa lata później) do dziś grają w mojej głowie.
Ja nie zachęcam do tego żeby cofać się wstecz i poznawać te numery, o których tutaj wspomniałem. Chyba każdy, kto miał okazję za dzieciaka przeżyć lata dziewięćdziesiąte i wejść w nowe milenium ma swoje ulubione piosenki. Dlatego jak jadę na wakacje z rodzinką to w aucie tylko 88,4fm. I mogę jeszcze pisać o dwóch pierwszych albumach Golec uOrkiestra, Edycie Bartosiewicz, Kaśce Kowalskiej. Są też Ci poeci jak Turnau, Soyka, Jopek, a z drugiej strony pierwszy polski boysband Just 5, Norbi i K.A.S.A. Ta Muzyka kojarzy mi się dobrze, z tym czasem dorastania, poznawania.
Dzisiaj jest kiepsko. Tak sądzę. Muzyka, która jest na czasie pojawia się i znika. Wszelakie talent show produkują nowe twarze koncernu, które po kilku latach znikają (ale nie wszystkie, patrz Makowiecki czy Brodka). Maszynka wypluwa twory typu Flinta, Wydra, inna maszynka wypluła Feel, gdzie teksty "w pustej szklance pomarańcze, to dobytek mój" za 15 lat mogą być co najwyżej żartem niskich lotów.
Martwi mnie to, bo jeżeli słuchacz młody, którego ucho nie chce szukać tylko poznać, nie ma się na czym oprzeć, to jego droga do poznania dźwięków które spowodują ciarki na karku i przewijanie kasety, tfu, gwałcenie przycisku replay na YouTube, jeśli go ktoś nie pokieruje może stracić wiele. Całą przepastną skarbnicę melodii i rytmu. Dlatego zachęcam do szukania i próbowania.
W tym wpisie nie będzie piosenek do odsłuchu. Jesień za oknem, Drogi Czytelniku, zajrzyj gdzieś tam w siebie i puść to co dobre.
Czytelników zachęcam do dyskusji, czy dzisiejsza muzyka rozrywkowa przetrwa próbę czasu jak ta z przed 15, 20 lat?