GROBELNY: REAKTYWACJA?
Najniższe bezrobocie w Polsce. PKB na poziomie Niemiec, Francji czy Danii. Wzrost gospodarczy wyższy niż średnia europejska. To nie slogany z zakresu propagandy sukcesu, tylko konkretne dane i informacje. Dotyczące Poznania.
Bez Ryszarda Grobelnego nie byłoby dzisiejszego Poznania. Niezależnie od tego, jak oceniamy rozwój miasta, nie można zaprzeczyć, że to on miał największy wpływ na kształt Poznania. Wszak wielu młodszych poznaniaków nie wyobraża sobie miasta bez niego – odkąd pamiętają, stał na czele magistratu. W niedzielę 16 listopada okaże się, ilu jest zwolenników, a ilu przeciwników powierzenia obecnemu prezydentowi kolejnej kadencji. Ja tego dnia oddam głos na Ryszarda Grobelnego. Dlaczego?
Euro 2012 jak PeWuKa
Sprawa, która – nie wiedzieć czemu – w tej kampanii wyborczej jeszcze nie została poruszona. Organizacja Euro 2012 to ogromny sukces dla Poznania. Sukces przede wszystkim wizerunkowy, ale i gospodarczy. Sukces, który zawdzięczamy wszystkim poznaniakom. Wykazali się oni największą gościnnością nie tylko spośród wszystkich miast gospodarzy w Polsce, ale także wszystkich dotychczasowych gospodarzy turnieju. Za przygotowanie do niego odpowiadał ś.p. Maciej Frankiewicz i administracja Urzędu Miasta Poznania, na czele której stoi – nie da się ukryć – prezydent Grobelny.
Poza stroną sportową, towarzyską i wizerunkową, Euro 2012 to ogromny motor napędowy dla poznańskich inwestycji, które uważam za jeden z największych atutów mijającej kadencji. Przedłużenie PST, rozbudowa Grunwaldzkiej, Bukowskiej, tramwaj na Franowo, przebudowa ronda im. Nowaka-Jeziorańskiego, rozbudowa Biblioteki Raczyńskich, budowa ICHOT – można by tak długo wymieniać. Większość z tych przedsięwzięć nie powstałoby, gdyby nie Euro.
Niewątpliwie hasło „Euro 2012” to sformułowanie, które mobilizowało każdego urzędnika w Poznaniu. Mogliśmy to dostrzec działając nawet na poziomie rady osiedla, chociażby podczas spotkań koordynacyjnych w związku ze Strefą Kibica. Ale czy to źle? Moim zdaniem Euro 2012 jest kamieniem milowym w rozwoju Poznania, porównywalnym do Powszechnej Wystawy Krajowej w 1929 roku.
Koronnym argumentem są wyliczenia finansowe. Oto szacunki firmy Deloitte:
Przychody Poznania:
• 13 000 000 zł – wpływy od sponsorów i UEFA,
• 260 000 000 zł – wydatki turystów,
• 227 000 000 zł – efekt wyparcia (korzyści po turnieju),
• 9 000 000 zł – in-kind,
• 130 000 000 zł – ekwiwalent reklamowy w mediach zagranicznych,
• 190 000 000 zł – ekwiwalent reklamowy w mediach polskich,
Koszty bezpośrednie poniesione przez Poznań:
• 24 800 000 zł – promocja + Strefa Kibica
Bilans:
• + 804 200 000 zł
Najniżej w Polsce
Nie będę pisać tylko na temat Euro, ale pozostanę przy sprawach ekonomicznych. Poznań od lat jest jednym z silniejszych obszarów gospodarczych, co jest doceniane przez nowe inwestycje prywatne z całego świata (np. Volkswagen, Carl Zeiss, Allegro, Amazon). Potwierdzeniem dobrej kondycji ekonomicznej są też wskaźniki: PKB Poznania stanowi ok. 190% średniej krajowej, przeciętna płaca w Poznaniu jest czwartą najwyższą w kraju. W Poznaniu powstaje też – po Warszawie – najwięcej firm w kraju. Mamy też najniższy poziom bezrobocia (4,2%) w Polsce.
Absurdalny jest z kolei zarzut o zbyt wysokim zadłużeniu Poznania. Żadna dzisiejsza gospodarka (miasta ani państwa) nie może obejść się bez kredytów, które mają tę zaletę, że pozwalają na realizację danego przedsięwzięcia o kilka lat wcześniej. Przez te kilka lat przykładowy nowy wiadukt może już przynosić konkretne korzyści mieszkańcom: mniej nerwów, mniej paliwa, więcej czasu i więcej wygody. A o tym, czy Poznań jest zadłużony zbyt mocno nie decyduje kilku opozycyjnych radnych czy działaczy organizacji społecznych, tylko progi ostrożnościowe określone w konstytucji. Dobrym wskaźnikiem są też oceny banków, które – jeśli pojawi się zagrożenie, że Poznań mógłby nie spłacić kolejnej pożyczki – po prostu nie udzielą kredytu.
W 2014 roku Poznań otrzymał wyróżnienie w rankingu FDI European Cities & Regions of the Future 2014/2015 organizowanym przez Financial Times Business
Najważniejsi są mieszkańcy
Zacząłem od pieniędzy, skończę na najważniejszym elemencie miasta: mieszkańcy. Poznań jest jednym z najbardziej obywatelskich miast w Polsce. Kiedy w zeszłym roku do naszej Rady Osiedla Stare Miasto przyjechali radni osiedlowi z Gdańska, nie mogli wyjść z podziwu, jak sprawnie urząd miasta wspiera jednostki pomocnicze. W Poznaniu do „obsługi” rad osiedli jest oddelegowany cały wydział urzędu (ok. 50 osób). W Gdańsku działania rad osiedli koordynuje… jeden urzędnik.
Od początku kadencji co miesiąc prezydent Ryszard Grobelny spotyka się z mieszkańcami poszczególnych osiedli. Od czerwca 2013 roku prezydent regularnie uczestniczy w Poznańskiej Kawiarence Obywatelskiej. Większość decyzji w mieście jest podejmowana po uprzednich konsultacjach z mieszkańcami i radami osiedli. Co więcej, czasami rady osiedli mają dosyć liczby spraw, które muszą konsultować…
Oczywiście, chciałbym żeby konsultacje społeczne cieszyły się większym udziałem zainteresowaniem mieszkańców. Żeby na każdych konsultacjach pojawiało się kilkadziesiąt osób, a nie kilka. Ale tego nie zmieni żaden prezydent, żaden dekret, żadne zarządzenie. To zależy wyłącznie od nas, poznaniaków. Warunki ku temu są bardzo dobre.
W 2013 roku Poznań zajął III miejsce w rankingu samorządów „Rzeczpospolitej”. W 2012 roku otrzymał tytuł najsilniejszej marki w Polsce przyznawany przez organizację The Superbrands.
Podsumowanie
Nie uważam, że Ryszard Grobelny jest jaśnie oświeconym rządcą, który zawsze podejmuje słuszne decyzje. Wiele rzeczy nie wyszło i jako radny nie chcę wspierać absolutnie wszystkich decyzji prezydenta. Ale to właśnie klub Ryszarda Grobelnego w radzie miasta zapewnia największą swobodę i autonomię radnych. Daje możliwość skupienia się na konkretnej pracy dla Poznania, a nie prowadzeniu politycznych utarczek czy bezmyślnym krytykanctwie. Dla mnie jako społecznika właśnie to jest najważniejsze.
Chcę wejść do Rady Miasta, żeby realizować konkretne pomysły, konkretne inwestycje. Zamierzam działać na rzecz Warty, wspierać bezpieczeństwo i rekreację w Poznaniu. I chcę mieć pewność, że moja skuteczna działalność będzie wspierana, a nie ograniczana. W partiach takie osoby są marginalizowane, bo zagrażają władzy szefa – widać to po zestawie kandydatów do rady miasta niektórych poznańskich ugrupowań. Nie chcę też być w środowisku, w którym współpraca z prezydentem w jakimkolwiek wymiarze jest hamowana, a nawet stygmatyzowana.
Nie zabraniam nikomu krytyki prezydenta Grobelnego. Sam oceniam niektóre jego decyzje krytycznie. Uważam za bardzo zdrowe dla poznańskiego życia społecznego, że istnieją środowiska popierające władzę i te, które są do niej nastawione negatywnie. Dlatego dobrze, że mamy wybory. Zachęcam zatem wszystkich poznaniaków do tego, żeby 16 listopada poszli do urny i oddali głos. Wszyscy będziemy mogli ocenić prezydenta Grobelnego i zdecydować, czy miastem powinien rządzić miastem.