Ośli śmiech, czyli kto stoi za seksaferą w Poznaniu?
Samoobrona miała „seksaferę”, Stany Zjednoczone miały „aferę rozporkową”, teraz czas na Poznań. Dlaczego mamy być gorsi? W końcu i my doczekaliśmy się swojej seksualnej afery. I to nie byle jakiej - w Poznaniu odezwały się prawdziwe instynkty zwierzęce! Jednak niekoniecznie u samych zwierząt.
Był homoseksualny słoń, teraz są heteroseksualne osły. Tak źle i tak niedobrze. Swoją drogą, poznańscy politycy serwują nam ciekawy sposób obserwacji świata zwierząt. Mało jest chyba miejsc na ziemi, w których radni mówiący o ZOO zagłębiają się głównie w tajemnice pożycia osłów i słoni.
Jeszcze do niedawna symbolem Poznania były koziołki, w ostatnich godzinach zwierzaki te jednak musiały ustąpić ze swego miejsca. Na korzyść osiołków rzecz jasna! Teoretycznie to zwierzęta łagodniejsze - nie mają rogów, nie bodą się. Powinno być spokojniej. Nic z tego! Poznańskie osiołki mają broń znacznie gorszą od rogów - demoralizację.
Poza tym, o zgrozo, osły demoralizują nie tylko innych mieszkańców ogrodu zoologicznego, ale też i przedstawicieli wyższego gatunku - homo sapiens! Jak się okazuje ośle amory to kolejna próba ataku na światowy ład i porządek. Kto za tym stoi? Może złowieszcze gender, które od dłuższego czasu próbuje z zaczajenia atakować moralność? Może złe siły liberalizmu, które wszędzie chcą zaszczepić rozwiązły styl życia… Nie one? No to szukamy dalej.
Może ośla afera , to efekt jakieś zaplanowanej kampanii PR-owej? W końcu już dawno nie było o Poznaniu tak głośno, jak jest teraz. Osiołkami zainteresował się nawet portal sympatia.onet.pl, który o sprawie pisze niemalże w tonie sporu Montekich i Kapuletich: Nie może być tak, że kochające się zwierzęta, reagujące na swoje potrzeby, zostają pozbawione tego, co w życiu najpiękniejsze, czyli miłości. Trochę, jak w Weronie…
Poznań, to jednak nie Włochy, ale natura kochanków taka sama. Natura? No właśnie może osłami kierował zatem nie gender, liberalizm, czy PR, a po prostu instynkt? Skoro o instynkcie mowa, to mój podpowiada, że takich seksualnych afer w poznańskim ogrodzie zoologicznym może być więcej. Co robić, jak się przed tym ustrzec?
Może warto po prostu w Poznaniu zamknąć ZOO? Był słoń homoseksualista, są demoralizujące kochliwe osły, aż strach pomyśleć, co może być dalej? Są przecież jeszcze małpy, znane ze swoich figli… Może warto dmuchać na zimne i nie wystawiać naszego ułożonego miasta na kolejne zwierzęce skandale? Poza tym wiadomo - jak osioł się uprze, to nikt z nim nie wygra, a w świecie zwierząt może występować solidarność. Co wtedy? Nie wiadomo, ale zwierzęce cechy uaktywniają się szybko - nie tylko na wybiegu w ZOO.
Patrząc na całą sprawę można by powiedzieć jedno - koń by się uśmiał! O, przepraszam - osioł oczywiście.