Własne M – problem Kowalskiego czy także władzy publicznej?
Zaryzykuję stwierdzenie, że począwszy od roku 1990 polska społeczna polityka mieszkaniowa przestała istnieć. Państwo i samorząd terytorialny uznały, że zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych Polaków nie jest zadaniem publicznym, a prywatnym każdego mieszkańca.
Uznano, że miarą sukcesu zawodowego obywatela jest zarobienie na własne „M”. Najwyższy czas na odwrócenie tych błędnych trendów. Czas na spojrzenie na budownictwo publiczne nie jak na obciążenie, a jak na inwestycję w młode pokolenie Polek i Polaków.
Od roku 1990 do dnia dzisiejszego wzrasta zasób mieszkań prywatnych, a kurczy się mieszkaniowy zasób publiczny i spółdzielczy przeznaczony na wynajem. Zjawisku temu towarzyszą coraz większe napięcia społeczne i tragedie związane z niezaspokojonymi potrzebami mieszkaniowymi. Frustracja młodych ludzi, których nie stać na zaciągnięcie kredytu hipotecznego ani na zapłatę rynkowego czynszu najmu miesza się z tragediami lokatorów prywatnych kamienic na siłę eksmitowanych przez ich właścicieli.
Niestety ani państwo ani samorząd terytorialny nie potrafią się z tym problemem zmierzyć.
A rozwiązanie wydaje się być oczywiste – podejmijmy zakrojony na szeroką skalę program rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Apeluję o to by zapowiedziana przez rządzących ofensywa inwestycyjna, (jeśli cokolwiek poza zapowiedziami zostanie zrealizowane) skierowała się na poprawę warunków mieszkaniowych Polaków.
Narodowy Spis Powszechny z 2002 r. pokazał dość dokładnie skalę zjawiska związanego z wykluczeniem mieszkaniowym. Okazało się, że aż 35,5% ludności Polski mieszka w złych lub bardzo złych warunkach mieszkaniowych. Polska w 2002 r. miała najniższy wskaźnik liczby mieszkań na 1 000 mieszkańców (327) w Europie. Według NSP z 2002 r. 3,2 mln gospodarstw domowych mieszka niesamodzielnie. 6,5 mln osób mieszka w substandardowych warunkach (bez kanalizacji, wodociągu, w starych budynkach, w złym stanie technicznym, o zbyt małym metrażu na osobę). W warunkach przeludnienia mieszka 11,9 mln Polaków. Z rodzicami mieszka 70% osób w wieku 18-29 lat, a co czwarta nigdy się od nich nie wyprowadzi.
Jedną z głównych przyczyn zapaści na polskim rynku mieszkaniowym jest mierne zaangażowanie Państwa i samorządu terytorialnego w budownictwo społeczne. Nakłady budżetu państwa na budownictwo mieszkaniowe począwszy od 1990 roku systematycznie spadają. O ile w 1990 r. z budżetu państwa wydatkowano 1,5 % PKB na wsparcie budownictwa mieszkaniowego, to w 2000 r. było to 0,4 %PKB, w 2005 0,09 % PKB, w 2009 0,06 % PKB w 2010 i 2011 0,1 % PKB. Dla porównania, nakłady publiczne na mieszkalnictwo krajów członkowskich Unii Europejskiej wynoszą przeciętnie ok. 1% PKB, przy czym sięgają one od 0,08% właśnie w Polsce do ponad 2% w Belgii.
Punktem wyjście jest jednak uświadomienie sobie, że zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych Polaków jest jednym z najważniejszych zadań państwa i samorządu terytorialnego. Zamiast fantazjować na temat kolejnych wydatków na armię pomyślmy raczej o zapewnieniu bezpieczeństwa socjalnego młodych Polaków i godnej starości osobom starszym. Zadań tych nie zrealizujemy bez dysponowania dużym zasobem mieszkań publicznych pod wynajem