NAZWY ULIC – HISTORIA Z DALA OD STAREGO RYNKU
Mylna na Jeżycach powstała bo się ludzie mylili i pod inny adres trafiali. Święty Czesław wcale nie jest święty, a ulicę ma. Jajka z Czajczej były słynne bo wspominał je sam Bismarck.
Jeździmy, spotykamy się i narzekamy – mowa tu o wielu miejskich ulicach i przyległych do nich chodnikach. Nieczęsto zadajemy sobie trud, by zastanowić się dlaczego trakt, którym się poruszamy nazywa się tak, a nie inaczej.
Weźmy pod lupę ulicę Świętego Czesława na Wildzie. Niewielka droga w pobliżu dawnej „Gwardii Ludowej” bo tak w czasach realnego socjalizmu nazywała się ulica Wierzbięcice. Wracając do Świętego Czesława to warto zaznaczyć, że Czesław Odrowąż nie jest świętym, a błogosławionym Kościoła Katolickiego. Pojawił się on w historii za sprawą „Roczników Królestwa Polskiego” pióra Jana Długosza - Tatarzy zaś, zastawszy miasto spalone i ogołocone zarówno z ludzi, jak z jakiegokolwiek majątku, oblegają zamek wrocławski. Lecz gdy przez kilka dni przeciągali oblężenie, nie usiłując zdobyć [zamku], brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu, modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolice i teren miasta Wrocławia – pisał Długosz.
My zawdzięczamy nazwę ulicy decyzji Rady Miasta z roku 1990. Wtedy to „Jerzego” zmieniono na „Świętego Jerzego”, a „Czesława” na „Świętego Czesława” choć ten był tylko błogosławionym.
Wspomniałem o Wierzbięcicach – ta nazwa pochodzi od osady „Wierzbice”, którą znamy z tego rejonu miasta przed przyłączeniem go w granice Poznania. Co ciekawe – według źródeł to właśnie Wierzbięcice miały „po dwa pasy bujnej zieleni po obu stronach jezdni”. No cóż. Dziś jest tam sznur samochodów – tych zaparkowanych i tych prawie jadących.
Niżej pójdźmy. Na szagę
Skoro idziemy już przez Wildę to zastanówmy się co było kiedyś na ulicy, która dziś nazywa się „Czajcza” - Opowiadają, że niemiecka rada gminna Wildy, która rynek swój przezwała placem Bismarcka, i tę ulicę na jego niejako cześć nazwała „Czajczą“, ponieważ znanem było, że kanclerz niemiecki jajka czajcze specjalnie lubił – przypomina Kronika Miasta Poznania poświęcona losom Wildy. Czyli plac Bismarcka jest wciąż żywy. Takie stwierdzenie możemy zaryzykować, wszak Rynek Wildecki popularny jest wciąż.
Uciekając nieco z miasta docieramy na Kopaninę i to zawsze przyjezdni mają problem. Bo dla mieszkańców Poznania „Na Kopaninie” może oznaczać zarówno na samej ulicy jak i w jej obrębie, czyli po prostu w tym rejonie. Sama nazwa „Kopanina” wywodzi się od słynnych podmiejskich cegielni i wyrobisk, które dziś są zalane wodą i tam pozostały. Mówimy tu o Szachtach, które dość często przypominane są przez miejskich radnych. Swoją drogą, wymieniony wyżej rejon należał do dzielnicy Grunwald, jeszcze do 1990 roku.
Tuż przy Kopaninie jest pętla autobusowa, zwana przez niektórych „końcówką”, czyli po prostu „Rudnicze” co się kryje pod tą nazwą? Pisał o tym Ewaryst Czabański, nawiązując do przeżyć mieszkańców Junikowa. Powstała w tym miejscu Wielkopolska Huta Miedzi, która przy ulicy „Wykopy” pracowała równo jeden rok. Pomiędzy 1920, a 1921. - Huta bazowała na silnej koniunkturze powojennej, skupywała łuski pocisków z licznych pobojowisk, celem przetopu. Dla pracowników zbudowano przy ul. Ceramicznej i Rudnicze osiedle mieszkaniowe złożone z trzech budynków (jeden z nich - niższy, mieścił dyrekcję). Okres prosperity szybko minął - już po roku zabrakło strategicznego surowca pozyskiwanego z łusek. Zaniechano jednocześnie przestawienia zakładu na szwedzką rudę miedzi. Huta zbankrutowała, a dyrektor popełnił samobójstwo. – Pisał Czabański. Po 1945 roku istniały w tych rekordowo szybko postawionych budynkach zakłady drobiarskie, a w czasie działań militarnych były tam magazyny zbrojeniowe. - Przemysłowa historia Rudniczego wiąże się przede wszystkim z cegielniami i dawną hutą miedzi. Na terenie tej części miasta istniała grupa kilkunastu cegielni, powiązanych między sobą i między gliniankami siecią kolei cegielnianych, a także bocznicami normalnotorowymi z obecną linią kolejową. Pozostałością po tym okresie są liczne stawy, dawne glinianki, które stanowią o klimacie lokalnym. Najważniejsze z nich to, od zachodu: Stara Baba, Staw Baczkowski, Staw Kachlarski, Karpętaj i Głęboki Dół. Stawy te ciągną się dalej na wschód, już na terenie Górczyna i Świerczewa – np. Staw Rozlany. Zbiorowa, potoczna nazwa tych akwenów, używana przez Poznaniaków, to Szachty – to ważne informacje dla tych, którzy zastanawiają się „Dlaczego Szachty nazywane są właśnie tak?”
Jeszcze tylko jedna, krótka nazwa, podobna zresztą do długości ulicy. Dlaczego na Jeżycach jest ulica Mylna? - Dawniej była to ulica Wysoka. Sięgała pierwotnie od Dąbrowskiego do ulicy Poznańskiej. W 1912 roku przedłużono ją do Jeżyckiej. Od piątego stycznia 1920 roku zwie się „ul. Mylną”. Nazwę taką wybrano, sądzę, dlatego, że dawniej istniały ulice Wysokie na Jeżycach i Śródmieściu i mylono jedną z drugą – czytamy w historii nazw ulic Poznania.
Temat jest niewyczerpany. Każda ulica, każdy adres ma swoją niepowtarzalną historię. Wydaje mi się, że ważne jest znać historię tej drogi przy której ma się swój dom.
Zdjęcia dzięki uprzejmości: http://11ujc.epoznan.pl/
-------
Autorem jest Maciej Szefer, art został opublikowany pierwotnie w 2016 roku.