CHCĄ PRZEJECHAĆ EUROPĘ MALUCHEM
Dwaj siatkarze o wzroście ponad 190 cm i jedna (wcale nie niska) dziewczyna mają szalony pomysł. Chcą przejechać prawie 8 tysięcy kilometrów Maluchem. Może będzie im trochę ciasno, ale jeśli się uda, to z pewnością mają szansę na przygodę życia. Dlaczego to robią? M.in. z miłości do siatkówki.
Zbąszynianie
Gdy usłyszałem, że ktoś wpadł na pomysł, by zwiedzić Europę jadąc malutkim Fiatem 126p, nie mogłem w to uwierzyć. Przypadek sprawił, iż udało mi się nawiązać kontakt z organizatorami przedsięwzięcia o nazwie „Wole’j’maluch Eurotrip – 126p dookoła Europy”. Umówiliśmy się na spotkanie w jednej z poznańskich restauracji. Wiedziałem, że program letniej podróży zakłada rozgrywanie meczów siatkówki plażowej w każdej ze stolic jaką zwiedzić mają młodzi podróżnicy. Nie dawało mi spokoju czemu właśnie siatkówka. Na miejscu przywitali mnie dwaj, niemal dwumetrowi mężczyźni i zaledwie o półtora głowy niższa od nich kobieta. W mojej ocenie ich szanse na przetrwanie w Maluchu przez dwa miesiące spadły niemal do zera.
Jula, Marcin i Łukasz pochodzą ze Zbąszynia. Chłopaki znali się jeszcze z piaskownicy. Do dziś między nimi trwają spory, który po którego przychodził, by bawić się na dworze. Równocześnie rozwijała się znajomość między Marcinem a Julką.
- Tak się jakoś złożyło, że od liceum jesteśmy parą – półżartem mówi Marcin.
- Mówisz jakby to było za karę – dodaje rozbawiona słowami chłopaka Julka.
Podwórkowe zabawy chłopaków powoli zaczęły przeradzać się w życiową pasję. Obydwaj grają dziś w II ligowych klubach siatkarskich. Łukasz w Głogowie a Marcin w Gnieźnie. Temu drugiemu, kariera sportowca zupełnie nie przeszkadza równocześnie studiować energetykę na poznańskiej Politechnice. Julka natomiast, studiuje dziennikarstwo na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM. Łukasz jest od nich trochę starszy, studia ma za sobą. Przez jakiś czas grał zagranicą. Norwegia, Francja, Niemcy, ostatnio w Pradze. Ale sytuacja, o której nie chciał mówić, zmusiła go do powrotu do Polski.
Lista stu rzeczy
- Łukasz średnio raz na tydzień ma takie głupie pomysły – mówi o koledze z piaskownicy Marcin – I chyba sam się nie spodziewał, że ten z maluchem zostanie przyjęty – dodaje.
Łukasz dawno temu stworzył sobie listę stu rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Jego kompani zastrzegają żartobliwie, że nie jest śmiertelnie chory. Wiele marzeń z listy ma się zrealizować dzięki tegorocznej letniej podróży. Najważniejszym dla niego punktem, jest nauka surfowania w Portugalii. Mimo, iż projekt wycieczki jest jeszcze w pieleszach, Łukasz już nawiązał kontakt z mieszkającymi tam Polakami, którzy obiecali wprowadzić naszych Zbąszynian w tajniki tej sztuki.
Drugim ważnym punktem na jego liście, jest zwiedzenie europejskich stolic jednym ciągiem. Trzeba przyznać, że plan jest imponujący, gdyż ci młodzi ludzie chcą w dwa miesiące zdobyć Berlin, Amsterdam, Brukselę, Paryż, Madryt, Lizbonę, Sewillę, Gibraltar, Alhambrę, Walencję, Barcelonę, Carcassonne, Arles, Pavię, Thusis, Liechtenstein, Innsbruck, Attersee i Pragę. Nie są jeszcze przekonani skąd mają zaczynać, ze Zbąszynia czy Poznania? Wszystko według nich zależy od tego, które z miast zechce zaangażować się w ich projekt.
Mały Fiat
- Moja babcia przez dwadzieścia pięć lat miała malucha – zaczyna Marcin – Miała, bo w tym roku sprzedała go mojemu ojcu. Auto jest w świetnym stanie. Przez te wszystkie lata babcia jeździła nim tylko raz w tygodniu do kościoła – przekonuje młody siatkarz.
Jest pewny, że mimo dwudziestu tysięcy kilometrów jakie ma na liczniku babciny Maluch, osiem kolejnych nie powinno sprawić mu problemów. Pytałem, czy zdają sobie sprawę jak ciasno jest w takim aucie? Okazało się, że wszyscy mieli już jakieś doświadczenia z legendą polskiej motoryzacji. Mało tego, pierwszym samochodem Łukasza, był właśnie Fiat 126p. Pomyślałem sobie, iż ten chłopak nie mógł mieć wtedy metra dziewięćdziesięciu sześciu centymetrów wzrostu. Chyba, że jeździł modelem cabrio.
- Chcemy zrobić coś, czego nikt inny jeszcze nie próbował – oświadcza Julka – Maluch jest większym wyzwaniem niż na przykład Camper, czy bus, w których wygodnie się jedzie i można dużo spakować. Na pewno też w tamtych autach łatwiejszy jest nocleg – śmieje się dziewczyna.
Wszyscy stanowczo zaprzeczają, by inspirowali się afrykańskimi podróżami Maluchem, wnuka Arkadego Fidlera. Choć przyznają, że są o to często pytani przez internautów na fanpage’u swojego projektu.
- Zanim wyszła cała ta sprawa z jego podróżą, my już mieliśmy nasz pomysł. Tylko nie ogłosiliśmy go światu… czyli Internetowi – ironizuje studentka dziennikarstwa – On będzie niedługo w Poznaniu i wybieram się na spotkanie z nim. Chcę porozmawiać o technicznych aspektach takiej podróży – dodaje.
Siata
Nawet na takiej mało komfortowej wyprawie, panowie nie zapominają o swojej pasji. W każdym dużym mieście chcą rozegrać mecz siatkówki plażowej.
- Wstępnie, już w pięciu państwach mamy takie mecze ustalone – zapewnia Łukasz – Jest dla nas niezwykle ważne, by podczas tej podróży ludzie pamiętali nas bardziej jako siatkarzy niż fanów Malucha – przekonuje.
- Namówić chłopaków na dłuższe wakacje bez sportu? Niemożliwe! – szybko ripostuje Julka.
Hierarchia
- W całej wyprawie najważniejsi są chłopcy, to oni będą rozgrywać mecze. Ja jestem w tym wszystkim jakby na doczepkę – komentuje młoda studentka.
Wraz z omawianiem kolejnych szczegółów wyprawy, zaczyna klarować się podział obowiązków. Łukasz z racji największego doświadczenia z Maluchem, podjął naukę anatomii małego samochodu. To on, w razie awarii powinien naprawić jedną z głównych atrakcji ich wycieczki. Julka, wbrew temu co mówi, ma chyba najważniejsze zadanie. Będzie informować świat o postępach w przygotowaniach, a potem w wyprawie. Na nią spadły też obowiązki poszukiwania sponsorów. Młodzi nie ukrywają, że każda pomoc się przyda. Ale z drugiej strony nie uzależniają losów wyprawy od pieniędzy.
- Ja nie muszę spać w hotelach. A te kilka rzeczy, które biorę w podróż mogę prać choćby w rzece – mówi, co zaskakujące, dziewczyna.
Marcin natomiast, wyrasta na lidera tej grupy. Choć na razie stosunki między nimi są raczej demokratyczne, w rozmowie ze mną, to on dominuje nad pozostałymi. Czasem podpowiada im o czym jeszcze powinni powiedzieć. Być może to moje subiektywne spostrzeżenie ale po prawie godzinnej rozmowie z całą trójką mam wrażenie, że w razie kłopotów na trasie, on będzie podtrzymywał wszystkich na duchu.
Jedź, jedź sobie!
Po naszym spotkaniu naprawdę uwierzyłem, iż tej trójce uda się spełnić to wspólne marzenie. Choć nadal uważam, że będzie im bardzo ciasno. Spontaniczny pomysł Łukasza rozrasta się w niesamowitym tempie. Już mają pierwszych sponsorów. Szalony fan Fiata 126p obiecał im pomoc w dostosowaniu pojazdu do długiej podróży. Z zagranicy przychodzą oferty darmowego noclegu. Codziennie ich fanpage na facebooku odwiedzają nowi ludzie. Julka, Marcin i Łukasz są pełni zapału, energii i nadziei, że uda się zrealizować marzenia.
- Chodzi o to, żeby zrobić coś naprawdę fajnego, co będzie dla nas wyzwaniem. Jesteśmy młodymi ludźmi. Jak nie teraz to kiedy? – pyta na koniec naszej rozmowy Marcin.
Wiecej o akcji Wole'j'maluch Eurotrip - 126p dookoła Europy