K. BARTOSIAK: „RAMA KOMUNIKACYJNA PODZIELI NASZE OSIEDLE”
Pojawi się kolejny płot, mieszkańcy zażądają ekranów i trzeba będzie je pozakładać. A my przecież mamy już ich trochę, jesteśmy takim osiedlem płotowym. Najlepszą koncepcją, którą zresztą jako Stowarzyszenie Przystanek Folwarczna forowaliśmy, jest połączenie pętli tramwajowej na Franowie z pętlą na Miłostowie – mówi w rozmowie z nami Krzysztof Bartosiak, przewodniczący rady osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole.
Anna Kowalewska: Niedawno radny Michał Boruczkowski powrócił do tematu budowy III Ramy Komunikacyjnej, przekonując, iż jej powstanie odciążyłoby komunikację samochodowo- autobusową, zmniejszyło czas przejazdu na całej powierzchni Poznania i obniżyło ilość zanieczyszczeń wydzielanych przez auta stojące w korkach. Jej powstanie bezpośrednio dotyczy również osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole.
Krzysztof Bartosiak: Powiem tak, cały koszt III Ramy to na chwilę obecną 9 mld złotych, na nasz odcinek przypadałoby ok. 2,5 miliarda. Tańszy byłby tramwaj. Poza tym Rama Komunikacyjna podzieli nasze osiedle, pojawi się kolejny płot,mieszkańcy zażądają ekranów i trzeba będzie je pozakładać. A my przecież mamy już ich trochę, jesteśmy takim osiedlem płotowym. Najlepszą koncepcją, którą zresztą jako Stowarzyszenie Przystanek Folwarczna forowaliśmy, jest połączenie pętli tramwajowej na Franowie z pętlą na Miłostowie. Do tego należałoby zbudować parking buforowy na wjeździe do Poznania, żeby można było tam zostawić auta i przesiąść się na komunikację publiczną. Wówczas III Rama, która zresztą „rozjechałaby” nasze osiedle, praktycznie by nie istniała. Już nie wspominając o tym, że mamy piękną przyrodę – jest to jedno z najbardziej ekologicznych osiedli w Poznaniu.
Jedno z ładniejszych osiedli w naszym mieście.
I po co mamy to niszczyć? Obecnie mamy warunki, których można nam tylko pozazdrościć. W mieście wszędzie jest beton, a my tu mamy ptaszki, zieleń, jest gdzie pospacerować, pobiegać czy pojeździć na rowerze.
I tak naprawdę blisko od domów, osiedle niemal z każdej strony otoczone jest lasami.
Z każdej strony jest zieleń, brońmy jej zatem!
A co na to mieszkańcy, czy w ogóle była już możliwość porozmawiania na ten temat? Odbyło się lub ma się odbyć spotkanie dotyczące budowy III Ramy Komunikacyjnej?
Na razie jako rada osiedla nie otrzymaliśmy żadnego sygnału odnośnie konkretów dotyczących III Ramy. Najprawdopodobniej jest to kolejna plotka i niech tą plotką pozostanie. A jeżeli dojdzie do takiego spotkania, to będę się upierać,by za środki przeznaczone na jej budowę, umożliwić połączenie tych dwóch pętli tramwajowych, o których wspominałem oraz budowę drogi rowerowej,łączącej obie części naszego osiedla. Miasto zyska też wtedy wyjazd alernatywny z zajezdni,tak potrzebny w razie nie przewidzianych awarii tramwajowych w tunelu od M1 do os.Lecha.
Co też przy okazji wydaje się być bardziej ekologiczne.
I przede wszystkim też zwiększy wpływy komunikacji miejskiej. W chwili obecnej obserwując ul. Warszawską, gdzie korki sięgają nieraz do Krańcowej, aż prosi się o zrobienie tego połączenia i dania możliwości pozostawienia samochodów na parkingu. Część osób jedzie na Szczepankowo, część w kierunku M1, a inni na Katowicką lub w kierunku – właśnie przez Browarną i Dymka. Zostawiając samochody, wpuszczając komunikację ekologiczną i bezkolizyjną, osiągniemy efekt w postaci przedostania się do i z centrum w ciągu piętnastu -dwudziestu minut. I to jest wykonalne! A co mamy teraz? Coraz większy smog i zastanawiamy się dlaczego. Mamy naprawdę dużo samochodów, a co za tym idzie, również spalin. Z drugiej strony pojawiają się rozważania typu: komunikacja miejska jest nieekonomiczna. Tak naprawdę właściwie wszędzie dopłaca się do transportów miejskich, ale można sprawić, aby te wydatki były trochę mniejsze. Jeżeli chodzi o komunikację publiczną, ostatnio pan radny Tomasz Lewandowski stwierdził, że nożyce się rozszerzają, czyli przychody a rozchody są coraz większe. To zwężmy te nożyce,sensownymi rozwiązaniami komunikacyjnymi, aby tę sytuację zmienić!
„Uważaliśmy jako rada osiedla, że wyjazd do Berlina jest wyrzuceniem pieniędzy. Przecież piękne schronisko położone jest w Skałowie, miejscowości oddalonej od Poznania ok. 15 km.”
Skoro już pan wspomniał o panu Tomaszu Lewandowskim, muszę zapytać o schronisko, które ma powstać przy ul. Darzyborskiej.
Co do tematu schroniska, ostatnio byliśmy na konsultacjach i przedstawieniu koncepcji przez Miejską Pracownię Urbanistyczną. Niebawem notatka pojawi się na naszej stronie i tablicach informacyjnych ustawionych na osiedlu. My jako rada osiedla byliśmy przeciwni powstaniu schroniska z dwóch względów. Przede wszystkim infrastruktura oraz protesty mieszkańców. Kobylepole i Darzybór korzystają z jednego przełącza wodnego, które już na ten czas jest niewydolne. Tam jeszcze mamy MONAR, Pogotowie Społeczne, osiedle socjalne – to taki koniec naszego osiedla, a właściwie koniec świata, bo większość poznaniaków nawet nie wie, gdzie to jest.
Został Państwu zaproponowany wyjazd do Berlina w celu zwiedzenia schroniska. Jednak nikt z rady osiedla nie pojechał.
Tak i wyjaśniam dlaczego. Mieliśmy spotkanie z mieszkańcami jakiś miesiąc przed wyjazdem. Jego głównym programem miało być zwiedzanie schroniska. Zostało to podane dokładnie w ten sposób: „jedziemy do schroniska w Berlinie, a po drodze może coś zobaczymy.” Na wspomnianym spotkaniu poinformowaliśmy mieszkańców o takim wyjeździe. Było tam wtedy obecnych ok. 80 osób, które zaproponowało wyjazd pensjonariuszom ośrodka MONAR i Pogotowia Społecznego. W pierwszej chwili mnie to trochę zdziwiło, ale przyznam szczerze, że też i ucieszyło,gdyż pojawiła się szansa pokazania naszym,,bezdomnym”kawałka innego świata...
A nikt z radnych osiedla nie chciał jechać?
Uważaliśmy jako rada osiedla, że wyjazd do Berlina jest wyrzuceniem pieniędzy. Przecież piękne schronisko położone jest w Skałowie, miejscowości oddalonej od Poznania ok. 15 km. Rada miasta miała jednak wizję, aby jechać do Niemiec, na ten cel przeznaczono 15 tysięcy złotych. My wówczas uchwaliliśmy te 15 tysięcy na budowę chodnika do przystanku na Darzyborze. Znamy potrzeby naszych mieszkańców, tam znajduje się osiedle socjalne. Tam jest siedem osób na wózkach inwalidzkich i nie ma chodnika. Trudne do wyobrażenia. Gdy byliśmy tam z przewodniczącym zarządu Dionizym Radojewskim, jedna z pań opowiadała jak zimą ciągnęła męża na sankach do przystanku, a latem mąż się ...czołgał!
Miasto o nas zapomniało. Polityka, jak widać polega na wysyłaniu takich ludzi na koniec Poznania. I tu pojawiła się taka dygresja dotycząca osiedla socjalnego; chcecie je rozszerzyć, a nie budujecie zaplecza ? Nam tutaj potrzebny jest dom kultury, miejsce integracji, aby ci mieszkańcy mieli się czym zająć, a nie stać pod sklepem i pić piwo. Nie chcemy, aby nam rosła degeneracja młodego pokolenia czy powstawała kolejna patologia. Wspominałem o tym również na sesji budżetowej, właśnie w kontekście rozbudowy osiedla socjalnego.
„Uważam, że to rady osiedli powinny mieć decydujący wpływ i zdawać relacje radnym miasta, proponując jak dany problem rozwiązać. Obecnie jest zupełnie odwrotnie.”
Użył pan sformułowania, że tworzy się tam enklawa ludzi niepotrzebnych, wówczas kilkoro radnych zaprotestowało, mówiąc, że przecież nie ma ludzi niepotrzebnych.
Przynajmniej zwróciłem uwagę na to, że o czymś zapomnieli. Jeżeli można zsyłać różnych ludzi i wrzucać ich do przysłowiowego jednego kotła, to oni się nie resocjalizują. Nie mają nawet takiej możliwości. Najłatwiej jest powiedzieć: „tu was wyślemy na socjalne i żyjcie sobie jak chcecie, róbcie co chcecie, wasza sprawa.” Ktoś podniesie larum: „no przecież jest MOPR, który pomaga”. W porządku, jest – ale nie oszukujmy się. Czy ta pani z MOPR-u ma czas siedzieć co chwile w danym budynku i sprawdzać warunki? Nie! Ona zanim przyjdzie, musi najpierw się zaanonsować, więc tak naprawdę nie wiadomo, co tam się dzieje. Uważam, że to rady osiedli powinny mieć decydujący wpływ i zdawać relacje radnym miasta, proponując jak dany problem rozwiązać. Obecnie jest zupełnie odwrotnie. Owszem, zasięga się konsultacji, ale już po fakcie i tak naprawdę na tym się kończy. Ponadto to rada osiedla ma największe rozeznanie dotyczące tego, co dzieje się w ich okolicy. Pani, ja – my tu mieszkamy i wiemy czego nam do ,,szczęścia” potrzeba!
Powracając do tematu, współpracujemy i to bardzo prężnie z ośrodkami działającymi na naszym terenie. Ludzie z MONARU i Pogotowia Społecznego pomagają nam w różnych akcjach np. sprzątaniu świata,organizowaniu festynów czy innych inicjatywach,a my zabieramy ich na wycieczki, rajdy i oni bardzo chętnie uczestniczą w tego typu imprezach. Ludziom trzeba pomagać, wyciągać do nich rękę.
I długo trwa ta współpraca?
Od kwietnia zeszłego roku, to całkiem świeża sprawa.
Czyli można powiedzieć, że wraz z rozpoczęciem kadencji nowej rady osiedla.
Tak.
To wcześniejsi przedstawiciele osiedla nie dbali o te relacje?
Te relacje były, ale w zasadzie ograniczały się do organizowania wyjazdów, które zresztą my też kontynuujemy. Pomaga nam Pogotowie Społeczne, właściwie podwykonawca, który może te środki zagospodarować. Oni nas wspomagają, po czym wspólnie siadamy i układamy program, z którego korzystają również mieszkańcy tych ośrodków.
„Chcąc coś wywalczyć dla całego osiedla, powinniśmy się wspierać, a nie lekceważyć czy być obojętnym.”
Jeżeli chodzi o przedstawicieli rady miasta z naszego okręgu, to współpraca jak podejrzewam, najlepiej układa się z panem Michałem Grzesiem.
Jest kilku radnych z którymi mamy dobry kontakt,jak chociażby Marek Sternalski czy Michał Grześ. Radny Grześ z racji sąsiedztwa zna najlepiej nasze bolączki i od dłuższego czasu stara się pomagać mieszkańcom, także podczas kadencji poprzedniej rady. Wiem, że mieszkańcy wiele spraw załatwiali właśnie przez radnego Grzesia. On jest bardzo aktywny!
Chciałam jeszcze zapytać o aspekt integracji mieszkańców osiedli Antoninek-Zieliniec-Kobylepole. Tu chodzi głównie o seniorów czy o wszystkich, bez względu na wiek? Na czym to polega?
O wszystkich. Naszym głównym założeniem jest to, żeby się poznać i polubić. Te wszystkie przypadłości , które nas spotykają są właśnie przez to, że się nie znamy. Zieliniec sobie, Antoninek sobie, Kobylepole sobie. A to jest ogromny błąd! Chcąc coś wywalczyć dla całego osiedla, powinniśmy się wspierać, a nie lekceważyć czy być obojętnym. Dlatego jeżeli chodzi o integrację, to w tym roku nieco rozszerzymy naszą ofertę kulturalną. Mamy już zaplanowanych kilka wycieczek; dla młodzieży, emerytów, a także półkolonie, wyjazdy dzieci i rajdy rowerowe. Nie zabraknie też festynów i wspólnych imprez z placówkami oświatowymi(Jasełka,Wieczorki Patriotyczne,Festiwal tańca,warsztaty plastyczne,dni sportu) oraz z ośrodkami z Darzyboru . Jak wszystko się rozkręci, to w tym roku będziemy mieli też swój bieg osiedlowy i kino plenerowe. Chcemy tę naszą piękną przyrodę chronić i promować! Mamy się integrować, a nie stać i patrzeć z boku na to, co się dzieje wokół … bez naszego udziału!