LIKWIDACJA GIMNAZJUM, DOBRYM CZY ZŁYM POMYSŁEM?
Zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski krytycznie odniósł się do pomysłu dotyczącego likwidacji gimnazjum. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku napisał, że to nie będzie ewolucja, lecz rewolucja. O zdanie zapytaliśmy poznańskich radnych oraz nauczycielkę gimnazjum Dorotę Czech-Czerniak.
Wiśniewski w swojej wypowiedzi zaznacza iż cenę zmian poniosą samorządy i podatnicy. - Jeszcze sam kilka lat temu miałem wątpliwości co do zasadności gimnazjów, ale dopiero teraz kończą edukację kolejne roczniki, które przeszły pełen cykl nauki – uważa. - Opinie zdecydowanie się poprawiły i gimnazja okrzepły. Bolączki, które występują w gimnazjach można neutralizować poprzez dodatkowe odpowiednie programy wsparcia dedykowane młodzieży i nauczycielom – przekonuje zastępca prezydenta.
Podobnego zdania jest radny Marek Sternalski. - Uważam, że likwidacja gimnazjów jest złym rozwiązaniem. Środki, które miałyby zostać przeznaczone na ten cel powinny zostać wykorzystane inaczej, np. na dodatkowe zajęcia z przedmiotów takich jak zasady współpracy w grupie czy coaching. Tego obecnie brakuje – twierdzi. - Uczniowie w wieku gimnazjalnym przechodzą okres buntu, pojawiają się problemy wychowawcze, ale rozwiązaniem nie jest powrót do starego podziału. Poza tym gimnazja radzą sobie coraz lepiej i widać efekty pracy – dodaje szef klubu radnych PO.
K. Strzelecka: „ Nie bójmy się reform, które mogą przynieść długotrwałą i poważną dobrą zmianę”
O zdanie zapytaliśmy także radnych- absolwentów gimnazjum. Tomasz Wierzbicki (PdM) nie widzi powodów do likwidacji gimnazjów. Uważa także, że pomysłodawcy nie przedstawili rzeczowych argumentów. - W mojej ocenie obowiązujący system edukacji jest prawidłowy, a potwierdzają to międzynarodowe badania – informuje. - Sam też bardzo pozytywnie wspominam gimnazjum i nie uważam, aby te szkoły były siedliskami zła czy patologii, jak niektórzy mówią. Jeżeli są problemy, to trzeba się im przyjrzeć i próbować rozwiązać, ale jeśli zlikwidujemy gimnazja, to problemy przeniosą się do szkół podstawowych, co odbije się na najmłodszych uczniach – twierdzi.
Innego zdania jest Klaudia Strzelecka (PiS), która przekonuje, że choć sama ma dobre wspomnienia z tego okresu, to szkoły te mają jeden wielki problem. - Są tam zgromadzeni uczniowie w najtrudniejszym wieku, w którym od nowa muszą ułożyć swoje relacje z rówieśnikami. Jednocześnie jest to bardzo istotny czas dla kształtowania charakteru i dalszego rozwoju młodzieży. Trzyletni okres gimnazjum to często utrata co najmniej pół roku na powtórki ze szkoły podstawowej, na wyrównanie poziomów czy na dostosowanie się do nowych warunków. Idąc potem do szkoły średniej, znów okres adaptacyjny jest długi i powtarzany jest materiał – uważa.
- System, w którym uczniowie spędzają więcej czasu w jednej szkole jest lepszym rozwiązaniem. Uczniowie mają czas zaaklimatyzować się i mają czas na rzeczową naukę. Oczywiście, że koszty reformy będą, jak przy każdej reformie, ale nie znamy jeszcze ich wielkości, więc trudno dywagować w tym momencie na ten temat. Piętnaście lat temu przy tworzeniu gimnazjów, też były koszty – przekonuje.
Strzelecka odniosła się również do zagadnienia dotyczącego obciążenia kosztami samorządy i podatników. - Nie znamy konkretnych propozycji, więc straszenie nimi mieszkańców jest mało poważne. Mają być to stopniowe, a nie rewolucyjne zmiany. Z korzyścią dla uczniów i dla ich nauki. Czteroletnie liceum i 5-letnie technikum jest w stanie lepiej i porządniej przygotować uczniów do startu w dorosłe życie niż ich teraźniejsze odpowiedniki 3 i 4-letnie. Nie bójmy się reform, które mogą przynieść długotrwałą i poważną dobrą zmianę – podsumowuje radna.
M. Rozmiarek: „Praktycznie każdy absolwent gimnazjum może potwierdzić, że na lekcjach historii nie realizowano okresu po II Wojnie Światowej, a na języku polskim nie analizowano i interpretowano literatury najnowszej.”
Z Klaudią Strzelecką zgadza się najmłodszy radny obecnie trwającej kadencji Mateusz Rozmiarek. - Likwidacja gimnazjów i powrót do starego systemu nauczania jest pomysłem bardzo sensownym i cieszę się, że ma zostać w niedalekiej przyszłości wdrożony, przede wszystkim z punktu widzenia efektywnego przekazywania wiedzy. Praktycznie każdy absolwent gimnazjum może potwierdzić, że na lekcjach historii nie realizowano okresu po II Wojnie Światowej, a na języku polskim nie analizowano i interpretowano literatury najnowszej. Dlaczego? Ponieważ typowy, 3-letni okres nauczania nie był w stanie spiąć całości materiału programowo realizowanego na poszczególnych przedmiotach – twierdzi.
- Prawo i Sprawiedliwość już kilka lat temu wprowadziło punkt reformy szkolnictwa do swojego programu wyborczego. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, proces powrotu do starego nauczania jest możliwy do przeprowadzenia w przeciągu najbliższej kadencji. Wierzę, że będzie to jedna z pierwszych dobrych zmian dla młodzieży – przekonuje radny Rozmiarek.
D. Czech-Czerniak, nauczycielka: „ Trudny wiek młodzieży, który przypada na okres gimnazjum nie zniknie wraz z ich likwidacją”
Jednym z głównych zainteresowanych tematem są również nauczyciele. Dorota Czech-Czerniak z gimnazjum nr 2 we Wrześni nie jest zwolenniczką tego typu zmian. - Pracuję w gimnazjum 13 rok. Te szkoły funkcjonują w naszym systemie edukacji od 1999 roku. Jestem za pozostawieniem gimnazjów, ponieważ jest to taki etap w życiu młodego człowieka (bo już nie czuje się dzieckiem, a jeszcze nie jest dorosły), kiedy może odkryć swoje pasje, zainteresowania, to co chce robić w życiu, jaką wybrać dalsza drogę kształcenia. Taka jest podstawowa rola tego etapu kształcenia – uważa.
- Trudny wiek młodzieży, który przypada na okres gimnazjum nie zniknie wraz z ich likwidacją. Ze swoimi problemami będą nadal funkcjonować tylko tyle, że w innej szkole. Czy to jest tak, ze w klasie szóstej ktoś jest aniołkiem, a po wakacjach w klasie pierwszej gimnazjum staje się nagle szatanem? To chyba zaczyna się już wcześniej – przekonuje Czech-Czerniak. - Moim zadaniem problemem są liczne klasy (ok. 30 uczniów), to nie daje komfortowych warunków do nauki. W klasach z roku na rok przybywa uczniów z opiniami o dostosowaniach. W tak licznych klasach trudno zindywidualizować proces nauczania – zaznacza.
Nauczycielka podkreśla również, że likwidując gimnazja nie zmienimy współczesnego młodego pokolenia. - Jak rozmawiam z moimi uczniami, to oni nie wyobrażają sobie, że kiedyś mogło nie być telefonów komórkowych, Internetu, itp. Dzisiaj bardzo często szkoła nie nadąża za uczniami. Oni w kilka sekund wyszukują informacje na swoich smartfonach, a nauczyciel nie jest już jedynym źródłem informacji. Dzisiaj nauczyciel musi pracować innymi metodami z uwzględnieniem nowoczesnej technologii „świata" w którym są nasi uczniowie – zauważa Czech-Czerniak. - Zamiast likwidować powinniśmy przygotować na te zmiany nauczycieli, aby unowocześnili swoje warsztaty pracy, nie bali się eksperymentować, sięgać po innowacyjne rozwiązania – przekonuje.
Prof. S. Dylak: „ Zróbmy wszystko, aby nasi uczniowie wychodzili ze szkoły jako znaki zapytania, a nie kropki”
- Wszyscy żyjemy w czasach ustawicznego kształcenia i to dotyczy także nauczycieli. Gimnazja powinny być etapem odkrywania własnych zdolności, predyspozycji i zainteresowań. W mojej szkole wspaniale funkcjonuje edukacja filmowa, bo prowadzi ją nauczycielka pasjonatka. Na lekcjach informatyki uczymy się programowania, uczniowie tworzą własne gry, które pomagają w przyswojeniu materiału z danego przedmiotu, tworzymy aplikacje na smartfony. I to jest dla uczniów interesujące, bo to jest świat, w którym oni funkcjonują – uważa Dorota Czech-Czerniak.
- Bardzo mnie bolą rankingi, bo to są tylko liczby. Nikt nie patrzy, ze za tymi liczbami stoją młodzi ludzie, którzy żyją w czasach, gdy rodzice nie mają czasu, gdzie wszyscy oczekują super wyników – dodaje, podkreślając jednocześnie, że nauczycielom brakuje warsztatów z zakresu rozwiązywania trudnych sytuacji, wyposażających nauczyciela w narzędzia wspomagające jego rolę wychowawczą.
- Dzisiaj problemem wielu gimnazjalistów jest ich motywacja do nauki. I w tym kierunku powinny iść zmiany. Co zrobić, aby uczeń był zaciekawiony tym, co dzieje się na danej lekcji. jak się uczeń nudzi to z reguły rozrabia na lekcji. Prof. Stanisław Dylak na jednym z wystąpień powiedział: "zróbmy wszystko, aby nasi uczniowie wychodzili ze szkoły jako znaki zapytania, a nie kropki". I ja się z tym zgadzam – podsumowuje nauczycielka.